Ryngrafy Żołnierzy Wyklętych

Poczta Polska w dniu 1 marca 2020 roku wydała serię znaczków upamiętniających Żołnierzy Wyklętych

Ryngraf ks. Władysława Gurgacza ps. „SEM” (1914-1949)
Ryngraf por. Henryka Jastrzębskiego ps. „ZBYCH” (1917-1948)
Koperta FDC
Koperta FDC
Blok okolicznościowy

Szkaplerz z niemieckiego ringkragen, blacha napierśna, staropolski kaplerz – rodzaj medalionu, zwykle w kształcie tarczy z rysunkiem o tematyce religijnej, czasem heraldycznej później z godłem państwowym.
Wywodzi się od obojczyka, części zbroi noszonej przez rycerzy pod szyją, często ozdabianej motywami religijnymi, zwłaszcza maryjnymi.
Ryngrafy noszone były szczególnie często przez żołnierzy ugrupowań podkreślających swój patriotyzm i przywiązanie do religii katolickiej – m.in. przez konfederatów barskich, powstańców krakowskich z 1846 roku, żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych oraz organizacji Wolność i Niezawisłość.


 

Ks. Władysław Gurgacz ps. “SEM”

Władysław Gurgacz urodził 2 kwietnia 1914 r. w Jabłonicy Polskiej. W wieku siedemnastu lat wstąpił do nowicjatu księży jezuitów w Starej Wsi. W 1937 roku zamieszkał w Kolegium jezuitów w Krakowie, gdzie rozpoczął studia filozoficzne. Gurgacz widząc napięcia w stosunkach międzynarodowych i możliwość wybuchu wojny złożył na Jasnej Górze “Akt całkowitej ofiary” za Ojczyznę w potrzebie.

Gdy Niemcy napadły na Polskę, Gurgacz wraz z innymi klerykami wyruszył na wschód. W obliczu sowieckiej agresji i represji postanowił wrócić na teren okupacji niemieckiej. W czasie wojny Władysław Gurgacz kontynuował studia filozoficzne w Nowym Sączu. W sierpniu 1942 r. na Jasnej Górze z rąk bp. Teodora Kubiny otrzymał święcenia kapłańskie. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia wiosną 1944 roku Gurgacz przenosi się z Warszawy w rodzinne strony. Boska opaczność uratowała go przed śmiercią w czasie Powstania Warszawskiego. Po kilku miesiącach spędzonych w Starej Wsi przeniesiono go do Gorlic, gdzie został duszpasterzem w szpitalu powiatowym. Ksiądz Gurgacz dał się poznać jako duszpasterz otaczający opieką szczególnie wątpiących i tych, co porzucili wiarę. Wtedy też ksiądz Gurgacz nawiązuje kontakty z “leśnymi”.

Ksiądz Gurgacz dość szybko naraził się czerwonej zarazie, która zalała Polskę. Jego kazania były pełne krytyki wobec komunizmu i nowej władzy. Jezuita związał się z Polską Podziemną Armią, gdzie był przewodnikiem duchowym dla żołnierzy. Mimo rozterek moralnych i konfliktu z przełożonymi ksiądz Gurgacz zdecydował pozostać w oddziale. Jezuita niestrudzenie niósł pociechę ściganym i osaczonym przez ubecje konspirantom. Im gorsza była sytuacja, tym większy nacisk kład, aby działania partyzanckie były zgodne z etyką chrześcijańską.

Wiosną 1949 roku liczący prawie dwudziestu ludzi oddział nie miał środków do prowadzenia dalszej działalności. Coraz częstsze obławy KBW i UB zmusiły do podzielenia oddziału na trzy grupy. Mimo podzielenia oddziału nadal brakowało środków na prowadzenia walki i legalizacji nowego życia na Ziemiach Zachodnich.

Ksiądz Gurgacz zdecydował o przeprowadzeniu jednorazowej rekwizycji pieniędzy należących do państwowego banku. Nie wszystko poszło zgodnie z planem. Bankowcy stawili opór, doszło do strzelaniny i pościgu, w wyniku której ujęto wszystkich członków grupy. Ksiądz Gurgacz, mimo iż nie brał udziału w akcji, nie opuścił Krakowa i swoich współtowarzyszy.

Przesłuchanie Gurgacza rozpoczęło się tuż, po jego zatrzymaniu. Śledztwo przebiegło bardzo szybko, głównie dzięki działalności silnej agentury. Ujęcie ks. Gurgacza stało się pretekstem do ataku na kościół. Pokazowy proces prowadzono w sali nr 16 Sądu Okręgowego, choć w sprawie orzekła Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie. W czasie procesu ksiądz Gurgacz wspierał współoskarżonych i bronił ich przed stawianymi zarzutami. 13 sierpnia 1949 roku w ostatnim dniu procesu prokurator zażądał kary śmierci. W protokole rozprawy zapisano, że oskarżony ks. Gurgacz “nie oświadcza się”.

Według zebranych relacji przez Danutę Suchorowską, ks. Gurgacz miał powiedzieć: “Ci młodzi ludzie, których tutaj sądzicie, to nie bandyci, jak ich oszczerczo nazywacie, ale obrońcy Ojczyzny! Nie żałuję tego, co czyniłem. Moje czyny były zgodne z tym, o czym myślą miliony Polaków, tych Polaków, o których obecnym losie zadecydowały bagnety NKWD. Na śmierć pójdę chętnie. Cóż to jest zresztą śmierć?… Wierzę, że każda kropla krwi niewinnie przelanej zrodzi tysiące przeciwników i obróci się wam na zgubę.”

Dzień później 14 sierpnia 1949 roku sąd w Krakowie wydał wyrok śmierci. Skazanego osadzono w bloku śmierci Centralnego Więzienia Montelupich w Krakowie. Wyrok został wykonany 14 września 1949 r. na podwórku więzienia. Według relacji naocznego świadka egzekucję wykonano “strzałem katyńskim” w tył głowy.


Autor: Oliver Pochwat ( Dziennikarz. Absolwent Wydziału Prawa i Administracji, Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Zainteresowania: polityka, konflikty światowe, historia, relacje polsko-ukraińskie, rekonstrukcja historyczna.)


por. Henryk Jastrzębski ps. „ZBYCH”

Henryk Jastrzębski ps. „Zbych” urodził się 17 listopada 1917 roku w Chomentowie (gm. Śniadowo, pow. łomżyński) w rodzinie zamożnych rolników wywodzących się z drobnej szlachty. W konspiracji niepodległościowej uczestniczył od początku okupacji: najpierw w ZWZ-AK a od 1943 roku w NSZ.

Od lata 1945 roku dowodził oddziałem Pogotowia Akcji Specjalnej. Już wkrótce dowiódł swoich talentów i umiejętności w dziedzinie wojny partyzanckiej. Był dowódcą odważnym, posiadającym zmysł operacyjny i szczęście. Do 1947 roku zyskał renomę i sławę jako jeden z najlepszych dowódców partyzanckich NZW na Białostocczyźnie.

Najbardziej  spektakularną akcją oddziału dowodzonego przez „Zbycha” było rozbrojenie kompanii wojska KBW bez jednego wystrzału. Miało to miejsce na małej stacji kolejowej na trasie Śniadowo – Łapy na przełomie kwietnia i maja 1946 roku. Zatrzymano pociąg z wracającym do Białegostoku z Kurpi wojskiem. Por. „Zbych” przeszedł przez wszystkie wagony nakazując żołnierzom wyjście na peron i  ustawienie broni „w  kozły”. Ubrany był w  mundur oficera, zdezorientowani żołnierze wykonali rozkaz. Ich oficerowie również nie od razu zorientowali się co się dzieje. „Zbych” rozkazał zgromadzonym na peronie cofnięcie się o  trzy kroki od broni. Dopiero w  tym momencie żołnierze spostrzegli co się dzieje, było jednak za późno. Partyzanci podnieśli broń i nakazali wsiąść do pociągu. Wyładowano jeszcze amunicję i  granaty. Następnie pociąg ruszył a  na peronie pozostała ogromna ilość uzbrojenia. Potrzebnych było osiem furmanek aby przetransportować zdobycz do kilku magazynów.

W nocy z 5/6 września 1947 Urząd Bezpieczeństwa podjął masową akcję pacyfikacyjną na terenie powiatów wysokomazowieckiego i łomżyńskiego. W jej wyniku zginął Tadeusz “Ciemny” Nerkiewicz – nieoficjalny zastępca Komendanta Okręgu Białostockiego Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, aresztowanych zostało 40 osób, w tym dowódcy batalionów, a także zlikwidowane zostały najważniejsze punkty łączności partyzantów. W tej sytuacji Henryk Jastrzębski za pośrednictwem swojego szwagra Jana “Brzytwy” Głębockiego postanowił nawiązać współpracę z funkcjonariuszami bezpieki. “Zbych” formalnie zwerbowany został 8 października i rozpoczął działalność pod pseudonimem “Ryś”. Aby zdobyć zaufanie resortu Henryk Jastrzębski przekazał pracodawcom jakoby dokonał z własnej inicjatywy likwidacji dwóch dowódców partyzanckich – plutonowego Henryka “Roli” Gawkowskiego i Tadeusza ‘Wrzosa” Tadaja (w rzeczywistości obaj zostali skazani na śmierć przez dowództwo NZW) Od tego momentu “Ryś” prowadził masową akcję dezinformacyjną w szeregach Urzędu Bezpieczeństwa. 23 grudnia złożył na ręce jednego z urzędników obszerny raport. Wynikało z niego, że Władysław “Błękit” Żwański (dowódca białostockiego NZW, uslinie poszukiwany przez UB) miał wyjechać na teren Lubelszczyzny, by objąć dowództwo nad Obszarem, w skład którego wchodziło terytorium województwa lubelskiego, białostockiego i warszawskiego. W jego miejsce na Białostocczyznę miał powrócić Zygmunt Szendzielarz. W raporcie była też mowa Kazimierzu “Huzarze” Kamieńskim, który po amnestii miał podjąć współpracę z “Błękitem”. Aby się uwiarygodnić “Zbych” zaproponował jego likwidację. Choć raport wywarł na urzędnikach duże wrażenie, to współpraca Urzędem Bezpieczeństwa miała się wkrótce zakończyć.

W lutym 1948 roku Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego zwerbowało do współpracy byłego żołnierza “Roli”, któremu nadano pseudonim “Pas”. Na podstawie jego zeznań ustalono, że raporty Henryka Jastrzębskiego (mianowanego 27 marca Komendantem Powiatu “Podhale” i awansowanego do stopnia porucznika) stanowią jedynie zabieg dezinformacyjny. W tej sytuacji podjęto decyzje o likwidacji “Zbycha”. 3 kwietnia doszło do jego spotkania z funkcjonariuszami UB w Zambrowie. Tam został aresztowany a następnie przewieziony do gmachu WUBP w Białymstoku. Torturowany zaczął wyjawiać nazwiska żołnierzy NZW. Wiedząc, że i tak nie uratuje swojego życia i nie chcąc ujawniać kolejnych nazwisk 13 kwietnia 1948 powiesił się w swojej celi. Miejsce jego pochówku do dziś jest nieznane.


W oparciu o “Z otchłani niepamięci. Szkice i opowieści o Wyklętych z NZW” Roberta Radzika


Zobacz szczegóły wydawnictwa Poczty Polskiej ►►►

Podobne wpisy