ŚWIĘCI ZNANI I MNIEJ ZNANI

Św. Ojciec Pio

Maria Uzar

To było w kwietniu 1948 roku. Młody, 28-letni ksiądz z Polski, Karol Wojtyła odwiedza słynnego już od lat Ojca Pio z Pietrelciny. Jedzie pociągiem z Rzymu do Foggii, a potem autobusem do oddalonego o 40 kilometrów San Giovanni Rotondo. Towarzyszy mu ksiądz Stanisław Starowieyski. Jan Paweł II wspominał – „Pamiętam ten dzień w 1948 roku, gdy w kwietniowy wieczór jako student Angelicum przyjechałem do San Giovanni Rotondo, żeby zobaczyć Ojca Pio, uczestniczyć w jego Mszy świętej i jeśli to możliwe, żeby się u Niego wyspowiadać”. Młodzi kapłani z Polski po raz pierwszy zobaczyli Ojca Pio na wieczornym nabożeństwie. Nocleg znaleźli naprzeciw kapucyńskiego kościoła… Mogli z okien patrzeć na plac budowy wielkiego szpitala, rozpoczętej rok wcześniej, o którym od lat marzył Ojciec Pio. Widzieli to, co się dzieje na kościelnym placu, mogli poczuć atmosferę tego miejsca. Patrzyli na setki pielgrzymów koczujących całą noc przed klasztorem. Słyszeli ich śpiewy i okrzyki, widzieli, jak wpatrują się w okno na piętrze z nadzieją, że jeszcze raz, choćby na chwilę, pojawi się w nim „ich Święty”. Trwało to do późnych godzin, póki Ojciec Pio nie ukazał się w oknie, nie pobłogosławił pielgrzymów i nie powiedział im przez megafon „Buona notte”…

Następnego dnia, wczesnym rankiem księża; Wojtyła i Starowieyski znów pojawili się w kościele, by uczestniczyć w odprawianej, przez stygmatyka, przy bocznym ołtarzu Mszy św., która — jak napisał we wspomnieniu Jan Paweł II — „trwała długo… widziało się na Jego twarzy, że On głęboko cierpi. Widziałem Jego ręce sprawujące Eucharystię, miejsca stygmatów przesłonięte czarną przepaską, to pozostało dla mnie jako niezapomniane przeżycie na zawsze”. Po ponad pół wieku schorowany, cierpiący Papież, z wysiłkiem przyklękający przy ołtarzu, z trudem utrzymujący w ręku hostię, miał jeszcze przed oczami tamtą mszę. „To pierwsze spotkanie uważam za najważniejsze i za nie w szczególny sposób dziękuję Opatrzności” — napisał w 2002 roku. Po każdej Mszy świętej Ojciec Pio spowiadał w zakrystii mężczyzn. Również ksiądz Wojtyła uklęknął przed nim, by wyznać grzechy. Jan Paweł II przywołał ten fakt w kazaniu podczas kanonizacji stygmatyka: „Ojciec Pio był szczodrym rozdawcą Bożego miłosierdzia, gotowym służyć wszystkim rozmową, kierownictwem duchowym, a w szczególności udzielać sakramentu pokuty. Pytany o stygmaty, Ojciec Pio bardzo zaskoczył księdza Wojtyłę, mówiąc: „najbardziej boli mnie ten na ramieniu, o którym nikt nie wie i który nawet nie jest opatrywany”. Karol Wojtyła poznał ten sekret już w 1948 roku. Owe wyznanie, jest przytoczone w książce Stefana Cametanellego ‘‘Papież i Zakonnik’’. Autor wyraźnie podkreśla w owej książce, że Ojciec Pio nigdy z nikim nie rozmawiał o ranie na barku, jedynie przyszłemu Papieżowi zdecydował się zdradzić sekret. Wiedział nawet, że kiedyś to Karol Wojtyła będzie tym Papieżem, który go kanonizuje. W lipcu 1962 roku, Karol Wojtyła przebywał w Rzymie, brał udział w przygotowaniach do Soboru Watykańskiego II, wówczas to dowiedział się od swojego krakowskiego przyjaciela Andrzeja Półtawskiego, że jego żona Wanda przebywa w szpitalu, z powodu wykrytego guza. Wojtyła niezwłocznie pisze list do włoskiego Zakonnika, w którym prosi o modlitwę za czterdziestoletnią kobietę z Krakowa. Po otrzymaniu listu, Ojciec Pio w ciszy wysłuchał każdego słowa, które zostało w nim zapisane, i zapewnił doręczyciela listu, że będzie się modlił za ową kobietę i dodał temu człowiekowi się nie odmawia. Chodzi tutaj oczywiście o Karola Wojtyłę. Powstaje, więc pytanie, dlaczego Karolowi Wojtyle się nie odmawia? Kim właściwie jest ten Polski Biskup? Co ciekawe, rankiem 29 listopada, pani Wanda Półtawska, jest w trakcie przygotowań do operacji owego raka. Jednak ku jej zaskoczeniu, lekarz onkolog informuje ją, że nie ma już potrzeby ingerencji chirurgicznej. Ostatnie radiografie wykonane tuż przed operacją, pokazały, że guz całkowicie zniknął.

Początkowo Wanda Półtawska nie wierzyła w to, że jej ozdrowienie jest wynikiem cudu. Wówczas Karol Wojtyła polecił jej, by udała się do San Giovanni Rotondo. W 1967 roku pani Półtawska przystaje na prośbę polskiego Biskupa i wyrusza na pielgrzymkę do tej miejscowości, na spotkanie Ojca Pio. Co ciekawe, była pod dużym wrażeniem Mszy św. celebrowanej przez tego włoskiego Zakonnika. Jednak jeszcze większego zaskoczenia doznaje po Mszy świętej, kiedy to Ojciec Pio przechodząc pośród tłumu, zatrzymuje się przed nią, bacznie się jej przygląda, kładzie rękę na jej głowie i pyta już dobrze? To zdarzenie, które zaskoczyło wszystkich obecnych i to wymowne spojrzenie, mocno odcisnęły się w pamięci Wandy Półtawskiej. To właśnie w tym momencie w pełni uwierzyła, że jej uzdrowienie było wynikiem wstawiennictwa Ojca Pio.

Dom Ulgi w Cierpieniu

Osobiste doświadczenie bólu spowodowane licznymi chorobami i nieustanny kontakt z ludzkim cierpieniem, połączone z rozmyślaniem męki Chrystusa na krzyżu, sprawiły, że Ojciec Pio podjął się wybudowania szpitala w San Giovanni Rotondo.

ŚWIĘCI ZNANI I MNIEJ ZNANI

 

 

Św. o. Pio z Pietrelciny, prezbiter

łac. pius pobożny, uczciwy, oddany Bogu

Św. o. Pio z Pietrelciny, prezbiter

2 maja 1999 roku Jan Paweł II dokonał beatyfikacji – zmarłego w 1968 roku – Ojca Pio. Ten obdarzony stygmatami i innymi zadziwiającymi darami kapucyn nie zajmował się niczym więcej jak tylko tym, co dotyczyło zwyczajnej służby kapłana: spowiadał i odprawiał Msze święte. Dziś do jego grobu nieprzerwanie przybywają pielgrzymi z całego świata.

Francesco Forgione urodził się 25 maja 1887 roku w Pietrelcinie, małym miasteczku w Kampanii na południu Włoch, w rodzinie pobożnych, ciężko pracujących na chleb chłopów. Chłopiec bardzo wcześnie wykazywał zamiłowanie do milczenia, samotności, a także – co w jego środowisku nie zdarzało się często – do nauki. Od najmłodszych lat pociągał go ideał życia franciszkańskiego – braci kapucynów, ewangelizujących okoliczne wsie i będących bardzo blisko prostych ludzi. Rodzice nie mieli nic przeciwko temu, aby został zakonnikiem, wręcz przeciwnie, gotowi byli na wszelkie poświęcenia, aby mu w tym pomóc opłacając studia teologiczne. Jego ojciec wyjechał nawet do Argentyny, aby zdobyć odpowiednie środki dla rodziny i syna.

Zadziwiające dary

Francesco, gdy wstąpił do nowicjatu kapucynów w Morcone, nie miał jeszcze 16 lat. Otrzymał imię zakonne Pio. 10 sierpnia 1910 roku, w wieku 23 lat, pomimo bardzo słabego zdrowia przyjął święcenia kapłańskie. Z powodu nagłego pogorszenia się ogólnego stanu zdrowia został odesłany do rodzinnej miejscowości, aby odpoczął i nabrał sił. Tam, wśród najbliższych, pozostał aż 6 lat – do 1916 roku, prowadząc życie modlitewne i ascetyczne, na wpół pustelnicze, odpowiadające jego głębokiemu pragnieniu kontemplacji. Matka szanowała to szczególne powołanie i z oddaniem służyła mu, ojciec zaś pracując w Argentynie troszczył się o utrzymanie rodziny.

Po krótkim pobycie w wojsku – jako kapelan i sanitariusz – w okresie i wojny światowej, w której uczestniczyły Włochy powrócił do wspólnoty zakonnej. Wysłany do San Giovanni Rotondo, wioski u podnóża Gargano, niedaleko od sanktuarium Świętego Michała Archanioła. Tu powierzono mu opiekę nad chłopcami z Niższego Seminarium Zakonnego.

Wkrótce dary, jakimi Bóg obdarzył Ojca Pio, zaczęły przyciągać uwagę władz kościelnych i sprowokowały interwencję Świętego ficjum, które nakazało przeniesienie go do innego domu zakonnego (1922). Wywołało to tak wielkie poruszenie w wiosce – ludzie chcieli zatrzymać człowieka, który już wtedy był przez wielu uważany za świętego – że władze kościelne wyraziły zgodę na pozostanie Ojca Pio. Jednakże, w następstwie orzeczenia Świętego Oficjum, iż “nie stwierdza się nadprzyrodzonego charakteru faktów przypisywanych Ojcu Pio”, poczęto stopniowo zabraniać mu wykonywania funkcji kapłańskich, aż do zakazu publicznego odprawiania Mszy świętej włącznie (1931-1933).

Ubogie środki

Ojciec Pio posługiwał się trzema prostymi środkami. Było to: kierownictwo duchowe, spowiedź oraz Msza święta. To właśnie ta prosta, kapłańska służba, pełniona z najwyższym oddaniem, przyciągała ludzi. Przyjeżdżali do San Giovanni Rotondo z całego świata lub kierowali do niego tysiące listów, powierzając modlitwie ciężary swoich cierpień tak duchowych, jak i materialnych.
Spowiedź u Ojca Pio – kiedy już Święte Oficjum cofnęło swoje zakazy (1933) – nie była rzeczą łatwą: przed jego konfesjonałem nieustannie stały długie kolejki, a wszelkiego rodzaju nieoczekiwane zdarzenia mogły w ostatnim momencie spowodować odwołanie wyznaczonego znacznie wcześniej spotkania.

Św. o. Pio z Pietrelciny, prezbiter

Potężna rzeka

Nieść pomoc ludziom dotkniętym cierpieniem i nędzą – to pragnienie Ojca Pio zaowocowało powstałym w 1956 roku wzorcowym szpitalem, który nazwał “Domem Ulgi w Cierpieniu”. z jego inicjatywy powstały również grupy modlitwy – będące “żywymi zgromadzeniami wiary i ogniskami miłości” – które papież Paweł VI nazwał “potężną rzeką modlących się”.

Ojciec Pio zmarł 23 września 1968 roku. Jego ciało spoczywa w krypcie kościoła Matki Bożej Łaskawej, gdzie nieprzerwanie pielgrzymują tłumy wiernych z całego świata. Miasto na południu Włoch – San Giovanni Rotondo – w której żył i zmarł błogosławiony ojciec Pio, jest odwiedzana co roku przez 7,5 min osób. Jest to drugie na świecie sanktuarium pod względem liczebności pielgrzymów (po Guadalupe w Meksyku).

Bł. Józef Stanek, prezbiter i męczennik

hebr. jasaf przydać; Joseph lub Jehoseph „niech Bóg pomnoży”

Bł. Józef Stanek, prezbiter i męczennik

Bł. Józef Stanek urodził się w 1916 r. w Łapszach Niżnych w diecezji krakowskiej, na pograniczu polsko-słowackim. Był ósmym, najmłodszym dzieckiem Józefa i Agnieszki, którzy zajmowali się rolnictwem. W 1923 r. rodzinę nawiedziła tragedia. Epidemia tyfusu w ciągu dziewięciu miesięcy pochłonęła życie obojga rodziców i dwóch dziadków. Opiekę nad Józefem przejęło starsze rodzeństwo, w szczególności 34-letnia najstarsza siostra Stefania i brat Wendelin.

W 1929 r. Józef po ukończeniu podstawowej edukacji został wysłany do Wadowic. Tam ukończył szkołę średnią prowadzoną przez pallotynów. Nie było to łatwe, bo gdy przyjeżdżał do tej szkoły, nie znał dobrze języka polskiego – w domu rodzinnym mówiono bowiem spiską, góralską gwarą.

Po maturze, w 1935 r., wstąpił do pallotynów w Sucharach nad Notecią k. Nakła. Tam odbył nowicjat. Pierwszą profesję złożył dwa lata później. Studia filozoficzno-teologiczne rozpoczął w seminarium pallotynów w Ołtarzewie koło Ożarowa. Gdy wybuchła II wojna światowa, klerycy z Ołtarzewa zostali ewakuowani przed najeżdżającymi Rzeczpospolitą wojskami niemieckimi – na wschód. Tam wpadli w ręce sowieckie.

Józkowi udało się na szczęście uciec z naprędce zorganizowanego obozu przejściowego. Powrócił do rodzinnego Spiszu, w międzyczasie przyłączonego do współpracującego z Niemcami państwa słowackiego. Po krótkim pobycie w rodzinnych stronach wrócił do Ołtarzewa. Spotkał się tam z wieloma innymi seminarzystami, którzy po wojnie obronnej 1939 r. zdołali powrócić. Święcenia kapłańskie przyjął w 1941 r. w katedrze w Warszawie.

Rozpoczął studia specjalistyczne na tajnych kompletach Wydziału Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Złożył też, gdzieś w 1941 r., przysięgę Związku Walki Zbrojnej ZWZ, przemianowanej w 1942 r. na Armię Krajową, stając się jej członkiem i rozpoczynając działalność w podziemnej konspiracji. Jednocześnie posługiwał jako duszpasterz i kapelan Zakładu Sióstr Rodziny Maryi na Koszykach przy ul. Hożej w Warszawie. Tam też, 1 sierpnia 1944 r., zastał go wybuch Powstania Warszawskiego.

Do drugiej połowy sierpnia ofiarnie spełniał posługę na Koszykach, pełniąc rolę kapelana, także w prowizorycznych szpitalach powstańczych. Wtedy to przełożeni skierowali go do pracy w Zgrupowaniu AK “Kryska”, walczącym w okolicy ul. Czerniakowskiej na Powiślu. Ksiądz Józef przybrał pseudonim “Rudy”. Rozpoczął szeroką i wszechstronną pracę duszpasterza i kapelana. Odprawiał Msze św. polowe i spowiadał. Często odwiedzał polowe szpitale, niosąc duchową pomoc i nadzieję walczącym i rannym. Nosił rannych, docierając do najbardziej wysuniętych pozycji powstańczych. Pomagał walczącym żołnierzom i ludności cywilnej odkopywać zasypanych.

Wielu rannych uratował od niechybnej śmierci, zwłaszcza w ostatnich dniach Powstania na przyczółku czerniakowskim, jednym z regionów Warszawy znajdującym się jeszcze w ręku powstańców.

Chociaż miał możliwość uratowania życia, przeprawiając się pontonem na drugi brzeg Wisły, nie skorzystał z niej. Oddał przeznaczone dla niego miejsce rannemu żołnierzowi. Chciał dzielić los żołnierzy i ludności cywilnej, która została na lewym, walczącym brzegu rzeki. Od 10 do 23 września trwały krwawe walki o przyczółek Czerniakowski. Teren opanowany przez powstańców nieustannie zmniejszał się. Wkrótce część żołnierzy ewakuowała się kanałami na Mokotów, inni dostali się na prawy brzeg Wisły.

23 września 1944 r. Niemcy wysłali na tereny bronione przez “Kryskę” parlamentariuszy – przedstawicieli ludności cywilnej – z wezwaniem do poddania się i całkowitej kapitulacji. Powstańcy podjęli rozmowy. Działania zostały przerwane. Nastąpiła ewakuacja rannych i ludności cywilnej. W pertraktacjach wziął udział kapelan “Kryski” – Józef Stanek “Rudy”. Rozmowy nie dały jednak rezultatów. Powstańcy nie przyjęli niemieckich warunków. Józef Stanek został zatrzymany przez Niemców jako zakładnik.

Ściągnął na siebie specjalną nienawiść Niemców między innymi za to, że polecił powstańcom, na własną odpowiedzialność, przed poddaniem niszczyć broń. Każdego bowiem schwytanego powstańca z bronią w ręku rozstrzeliwano. Ks. Józef nie chciał także, aby broń dostała się w ręce hitlerowców i służyła zabijaniu Polaków.

Dla ks. Józefa Niemcy przygotowali specjalny rodzaj śmierci. Bity, popychany przez hitlerowskich siepaczy, został odprowadzony pod szubienicę – wystającą z muru żelazną belkę. Podchodził do niej spokojnie, z powagą i majestatem… W sąsiedztwie Niemcy pędzili – jak się okazało do niewoli, obozów koncentracyjnych i obozów zagłady – opuszczającą płonącą Warszawę ludność cywilną i ukrywających się wśród niej żołnierzy AK. Chcieli im pokazać, jaki los spotyka “głównego bandytę Powstania”. Zarzucono mu pętlę na szyję (ponoć była to jego stuła). Ks. Stanek, w czarnej sutannie, choć bez oznak Armii Krajowej, wyprostował się i w ostatnich chwilach życia, spod szubienicy, błogosławił przechodzących żołnierzy i ludność cywilną, których wcześniej spowiadał i podnosił na duchu. Powieszono go na zapleczu magazynu przy ulicy Solec.

W 1945 r. jego szczątki ekshumowano i złożono w zbiorowej mogile przy ul. Solec w Warszawie (ogółem, w dwóch mogiłach, pochowano 278 pomordowanych). Rok później przeniesiono je na Powązki. Szczątki, w sutannie, były dobrze zachowane – na szyi widać było odciśniętą pętlę. W kieszeni sutanny znajdował się kapłański brewiarz. W 1987 r. spoczęły one w kwaterze zgrupowania AK “Kryska” na tym cmentarzu. Przy skrzyżowaniu ulic Wilanowskiej i Solec w 1994 r. postawiono pomnik księdza oraz innych żołnierzy i powstańców walczących na tym terenie.

Beatyfikacji ks. Józefa Stanka dokonał św. Jan Paweł II w grupie 108 polskich męczenników za wiarę w dniu 13 czerwca 1999 r. w Warszawie. W 2000 r. relikwie bł. ks. Józefa Stanka zostały przeniesione do dolnego kościoła Chrystusa Króla w parafii pw. św. Wincentego Pallottiego w Warszawie. Cztery lata później ks. Józefa ustanowiono patronem kaplicy w nowo otwartym Muzeum Powstania Warszawskiego.

Św. Linus, papież i męczennik

imię męskie pochodzenia łacińskiego, starorzymskie, mitologiczne, nosił je syn Apollina i Terpsychory

Św. Linus, papież i męczennik

Według św. Ireneusza z Lyonu (+ 202), który zostawił najstarszy wykaz papieży, Linus był bezpośrednim następcą św. Piotra na stolicy rzymskiej. Ireneusz utożsamia Linusa, papieża, z Linusem, o którym wspomina św. Paweł Apostoł w Liście do Tymoteusza (2 Tm 4, 21). Według Księgi Papieży (Liber Pontificalis) Linus miał rządzić Kościołem w latach 56-67. Krytyka współczesna podaje jednak lata 67-76.

Czasy, kiedy Linus obejmował rządy w Kościele Chrystusa, były niełatwe. Chrześcijaństwo było dopiero w początkach, a już musiało przejść krwawy chrzest za Nerona (57-68), którego ofiarą padł kwiat chrześcijaństwa w Rzymie ze św. Piotrem i św. Pawłem na czele. Historyk rzymski, Swetoniusz, pisze jasno, że Neron podpalił Rzym, by na jego gruzach wystawić nowy, godny stolicy najpotężniejszego imperium świata: “Oto czując jakby odrazę do szpetoty dawnych budowli i ciasnoty oraz zawiłości ulic, spalił stolicę tak jawnie, że wielu konsularów, schwytawszy w swych posiadłościach pokojowców cesarza z pakułami i pochodniami, nie śmiało stawić im przeszkód. Pewne spichlerze koło Złotego Domu (pałacu cezara), których to pałaców Neron najbardziej pragnął, zostały najpierw zwalone machinami wojennymi, dopiero wówczas podpalone, ponieważ ich mury były wykonane z kamienia. Przez sześć dni i siedem nocy szalała ta klęska” (…). Kiedy zaś oburzenie mieszkańców groziło jawnym buntem, Neron zwalił winę na chrześcijan i kazał ich wytracić wśród najwyszukańszych mąk. Pożar, który wybuchł 19 lipca 64 roku, strawił dwie trzecie Rzymu.

W takiej sytuacji Linus musiał wszystko budować od nowa. Według wspomnianej Księgi Papieży Linus pochodził z Tuscji, a tradycja podaje jako miejsce urodzenia miasteczko Volterra. Miał wprowadzić w Kościele zwyczaj, do dnia dzisiejszego zachowany w niektórych rejonach, że niewiasty uczestniczą w liturgii, mając głowy nakryte zasłoną. Trzymał się w tym zarządzenia, jakie wprowadzał już św. Paweł Apostoł: “Każda niewiasta, która się modli albo prorokuje z odkrytą głową, hańbi swoją głowę” (1 Kor 11, 5). Być może Apostoł miał na myśli to, by niewiasty nie zwracały na siebie zbytniej uwagi i nie wprowadzały roztargnienia. Był bowiem powszechny wówczas zwyczaj, że nosiły wyszukane fryzury i zdobiły swoje włosy kosztownościami (1 Tm 2, 9-10). Na ten szczegół zwraca uwagę również św. Piotr Apostoł (1 P 3, 3-5).

Linus miał przyjąć chrzest z rąk św. Piotra i przez Apostoła miał być wyznaczony na następcę. Według podania Linus miał ponieść śmierć męczeńską, chociaż nie znamy ani roku, ani dnia jego śmierci. Martyrologium Rzymskie wyznacza dzień jego pamiątki na 23 września. Widocznie tę datę przechowała w pamięci tradycja. Ciało św. Linusa zostało pochowane przy grobie św. Piotra na Watykanie. W rodzinnym mieście św. Linusa, w Volterra, znajduje się kościół pod jego wezwaniem, a w katedrze jest czczony relikwiarz w postaci artystycznego popiersia-hermy.

Inni patroni dnia

św. Linusa, papieża, męczennika († 76)
św. Adamnana op. († 704)
śwśw. Andrzeja, Jana, Piotra, Antoniego mm. († ok. 881)
św. Konstancjusza († V w.)
bł. Piotra Acotanto zk. († 1187)
bł. Sozjusza dk. m. († ok. 304)
św. Tekli dz. m. († I w.)

℗ Św. o. Pio z Pietrelciny, prezbiter ℗ Bł. Józef Stanek, prezbiter i męczennik ℗ Św. Linus, papież i męczennik