Życie i misja Siostry Łucji – Ty pozostaniesz na ziemi jakiś czas

Łucja dos Santos urodziła się 22 marca 1907 r. w wiejskiej chacie w miejscowości Aljustrel, leżącej ok. 100 km od stolicy Portugalii, Lizbony. Rodzinny dom był miejscem przygotowującym Łucję do tego, do czego niebawem przeznaczył ją Pan. A misja jej była długa – trwała 90 lat, od orędzia przekazanego przez Anioła po ostatnie objawienie, spotkanie z Maryją Matką Dobrej Śmierci w 2005 r.

Rodzinny prolog
Już jej dom był niezwykły…

Siostra Łucja miała wspaniałą matkę, kobietę świętą. Nie zdziwiłbym się, gdyby kiedyś Kościół jednym dekretem wyniósł na ołtarze i córkę, i matkę. Wizjonerka pisała: „Ośmielam się powiedzieć, nie w sposób, w jaki czyni to Kościół, kiedy ogłasza, że ktoś jest święty, ale w zwykłym znaczeniu, jaki się powszechnie stosuje, gdy chce się wyrazić najwyższą pochwałę dla cnót i cech jakiegoś człowieka, którego się dobrze zna – w tym sensie i ja mogę powiedzieć: ‘Moja mama była świętą!’ Była kobietą pokorną, wielkiej wiary, miłującą sprawiedliwość, pełną miłości, zawsze gotową pomagać tak domownikom, jak obcym”.
Dom niezwykły. Dom świętych. Ale to inna wielka historia…

Prolog anielski

Gdy Łucja ma osiem lat, w jej życie wkracza namacalnie nadprzyrodzoność.
W 1915 r. wraz z dwiema innymi dziewczynkami widzi dwukrotnie ponad drzewami postać białą jak śnieg, błyszczącą w promieniach słonecznych. Czy miał to być początek objawień fatimskich? Jeśli tak, to mamy kolejny znaczący rys duchowości Łucji. Mała dos Santos okazała się jedyną osobą, która zdała przed Bogiem egzamin. Milczała o dziwnych widzeniach, podczas gdy jej koleżanki rozpowiadały o tym na wszystkie strony. Rok później anioł znowu objawił się Łucji, kiedy pasła owce – ale już nie z Teresą i Marią, lecz ze swymi kuzynami Franciszkiem i Hiacyntą. Dzieciom trzykrotnie objawił się anioł, który nazwał się Aniołem Pokoju. Zapowiedział, że Jezus ma wobec nich „wielkie zamiary miłosierdzia”. Nauczył ich kilku modlitw (którym Siostra Łucja pozostała wierna do końca swoich dni) i składania Bogu ofiar. W najważniejszym, trzecim objawieniu, ukazał im tajemnicę Eucharystii – namacalnej obecności Chrystusa w świecie.

Oś życia Łucji

Dnia 13 maja 1917 r. zaczęły się objawienia Maryi. Znamy je dobrze i nie trzeba o nich szczegółowo opowiadać. Przypomnijmy dwa fakty. W czerwcu Łucja prosiła: „Chciałabym, żeby nas Pani zabrała do nieba”. „Tak. Hiacyntę i Franciszka zabiorę niedługo. Ty jednak tu zostaniesz przez jakiś czas. Jezus chce się posłużyć tobą, aby ludzie mnie poznali i pokochali. Pragnie On ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca”. „Zostanę sama?” „Nie, moja córko. Nigdy cię nie opuszczę. Moje Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która cię zaprowadzi do Boga”.

Ten fragment objawień mówi o misji Łucji. Podczas gdy Franciszek i Hiacynta niebawem odejdą do nieba, Łucja pozostanie. Cel jej życia jest jasno określony, a opieka zapewniona.

Po zakończeniu ostatniego objawienia, w dniu 13 października 1917 r., Łucja w dziecięcym podnieceniu „przeinacza” słowa Maryi. Wiele się potem będzie tłumaczyć za to swoje „dzisiaj”, które zastąpiło Maryjne „wkrótce”, że zawołała do tłumów: „Wojna się dziś skończy!” (To przykład, jak łatwo wizjonerom zniekształcić przekazane orędzie.)

Odejście w ukrycie

Po zakończeniu objawień wizjonerka nie miała ani chwili spokoju. Rodzina zdecydowała się wysłać ją do Lizbony lub Santarem, aby uwolnić ją od ludzi, którzy nieustannie jej szukali i męczyli ją pytaniami. Biskup chciał, by wizjonerka udała się do Porto, gdzie – pod innym imieniem i nazwiskiem – podjęłaby naukę w szkole prowadzonej przez siostry zakonne. Oficjalnie wybrał to miasto, „gdyż nikt nie zna tam Łucji”, ale był też drugi, ukryty powód. Biskup specjalnie skierował wizjonerkę do Porto, by móc ją obserwować, jej matkę zaś wielokrotnie zapraszał do siebie. Gdy przekonał się o szlachetności, prostocie, a przede wszystkim pokorze tych wieśniaków, droga do zatwierdzenia objawień fatimskich stanęła otworem (13 maja 1930 roku).

Mistyczna adopcja

W 1925 r. Łucja dostępuje łaski nadzwyczajnej. Objawia się jej Matka Najświętsza, która ogłasza, że przyjmuje ją za swoją córkę. Znamy kilka przypadków wybrania ludzi na „mistycznych oblubieńców Maryi” (Herman Józef, Jan Jakub Olier, Wincenty Pallotti), ale historia Kościoła zna chyba tylko jedną „mistyczną adopcję”. To niezwykły rys duchowości Łucji.
Rozpoczyna się życie pełne głębokiego zjednoczenia z Maryją, w nieustannym kontakcie z niebieską Matką. Łucja otrzymuje od Niej nieustannie rady i pouczenia, które co chwila ujawniają się w jej wspomnieniach i korespondencji. W liście z 9 stycznia 1940 r. pisze: „Niepokalane Serce Maryi jest moją ucieczką, przede wszystkim w bardzo trudnych chwilach. Tam czuję się bezpieczna. Ta pewność [opieki Maryi] tak mnie pociesza i raduje. W nim znajduję pociechę i siłę”.
Przyda się ta siła i umocnienie, ta matczyna opieka. Na progu życia zakonnego Łucja otrzymuje objawienie, które będzie dla niej zadaniem na następne lata życia.

Wizja z Pontevedra

Kilka miesięcy po mistycznej adopcji Matka Najświętsza przekazuje Łucji treść nabożeństwa pierwszych sobót.
„Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewdzięczność stale ranią. Przynajmniej ty staraj się nieść mi radość i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinie śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia do tych wszystkich, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą komunię świętą, odmówią jeden różaniec i przez piętnaście minut rozmyślania nad piętnastu tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia”.
Zaraz potem rozpoczynają się przynaglenia, by nabożeństwo pierwszych sobót rozpowszechniło się po świecie. Łucja zaczyna swój apostolat Maryjny. Działa przede wszystkim za pomocą korespondencji.

Objawienie w Tuy

Ale to tylko pierwsze zadanie. Siostra Łucja nie przestaje mieć nadprzyrodzonych kontaktów i objawień. Podczas jednego z nich, w Tuy, w Hiszpanii, 13 czerwca 1929 r., ujrzała tajemnicę samej Trójcy Przenajświętszej i usłyszała: „Przyszła chwila, w której Bóg wzywa Ojca Świętego, aby wspólnie z biskupami całego świata poświęcił Rosję memu Niepokalanemu Sercu, obiecując ją uratować za pomocą tego środka”. To było drugie zadanie wizjonerki. Zaczynają się listy adresowane do Papieży…

Czas działania

Objawienia trwają, ale mają już tylko na celu realizację dwóch zadań przekazanych w 1925 i 1929 r. Dla Łucji zaczął się czas działania.

Żądanie z nieba było bardzo natarczywe. Wszystko wskazywało na to, że Bóg nie chciał, aby droga do zatwierdzenia i upowszechnienia nabożeństwa pierwszych sobót oraz do poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi była długa. Można się było spodziewać, że fatimskie nabożeństwo do Serca Maryi upowszechni się na świecie tak samo szybko, jak np. Cudowny Medalik objawiony w 1830 r. św. Katarzynie Laboure.
Jednak tym razem historia pobiegła zupełnie innym torem. Poświęcenie Rosji nastąpiło dopiero pół wieku później, nabożeństwo pierwszych sobót wciąż czeka na swoją godzinę.
Poniekąd samo niebo zaproponowało jakąś „dziwną drogę„. W 1948 r. Siostra Łucja za zezwoleniem Stolicy Apostolskiej zamienia apostolskie zgromadzenie Sióstr św. Doroty na kontemplacyjny zakon karmelitański. Czyżby rozpowszechnienie się nabożeństwa pierwszych sobót miało dokonać się przede wszystkim na drodze modlitwy, ofiary i pokuty? Bo tylko tak można obezwładnić najgorszy rodzaj złych duchów, które rozpoczęły walkę na śmierć i życie z tym nabożeństwem?

Poświęcenie Rosji

Starania Siostry Łucji zaowocowały najpierw poświęceniem Rosji. Zostaje ono dokonane dwukrotnie w roku 1942, potem w 1952, następnie w 1982 – ale akty te nie spełniały wszystkich warunków podanych przez niebo. Wreszcie nadszedł 25 marca 1984 r. Poświęcenie było skuteczne, zaakceptowane przez niebo. Chwilę potem rozpoczyna się lawina nieoczekiwanych wydarzeń. Upada imperium radzieckie, kończy się era zimnej wojny, komunizm odchodzi w niepamięć.

W 1989 r. Siostra Łucja podjęła próbę publicznego zabrania głosu na temat wydarzeń, które miały za chwilę nastąpić. Wizjonerka „niepokoiła się, że świat nie rozpozna w wydarzeniach po 1989 r. wstawienniczej roli Niepokalanego Serca Maryi, któremu został zawierzony pokój” i nie dostrzeże związku aktu zawierzenia z 1984 r. z pokojowym rozpadem Rosji.
Ale żadne pismo ani żadna stacja telewizyjna nie chce pisać o roli Maryi (i akcie poświęcenia) w przemianach po 1989 r. Środki społecznego przekazu skupiają się znów na medialnych faktach: piszą o polskiej „Solidarności”, opisują upadek muru berlińskiego, rozprawiają o aksamitnej rewolucji w Czechach. Nikt nie pyta o prawdziwą przyczynę tego cudu.

Cuda w ziemi portugalskiej

Siostra Łucja stoi u początku dwóch cudów z historii swej Ojczyzny. Portugalia dwukrotnie – za sugestią wizjonerki – poświęciła się Niepokalanemu Sercu Maryi. Pierwszy raz uczyniła to 13 maja 1931 r., dzięki czemu rządy komunistów, a potem wojna domowa w Hiszpanii w cudowny sposób nie rozszerzyły się na Portugalię. Kraj ten ponowił swe poświęcenie 8 grudnia 1940 r. Na mocy tego aktu Portugalia zachowała neutralność podczas całej II wojny światowej.

Przypomnijmy, że w grudniu 1940 r. Siostra Łucja pisze do Papieża Piusa XII słynny list, w którym zapewnia, że każdy kraj, który poświęci się Niepokalanemu Sercu Maryi otrzyma niezwykłe łaski:
„Ojcze Święty, jeśli nie mylę się w swym zjednoczeniu duszy z Bogiem, to Pan nasz obiecał roztoczyć specjalną opiekę nad Portugalią w czasie tej wojny ze względu na poświęcenie narodu Niepokalanemu Sercu Maryi przez biskupów portugalskich, jako dowód łask, jakie będą udzielone innym narodom, jeżeli – jak Portugalia – poświęcą się Jemu”.

Możemy być dumni, że z przykładu tego jako pierwsza skorzystała Polska, która 8 września 1946 r. poświęciła się Niepokalanemu Sercu Maryi i dzięki temu zachowała wolność Kościoła i religii w kraju opanowanym całkowicie przez ateistyczny komunizm, wojujący z Bogiem. Ale to całkiem inna święta opowieść.

Misja spełniona czy nie?

„Jezus chce się posłużyć tobą, aby ludzie mnie poznali i pokochali. Pragnie On ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca”. Jeszcze w niedzielę mogliśmy powiedzieć: Siostra Łucja wciąż żyje. Jakby czekała na dzień, w którym jej misja zostanie zakończona. Jakby wyglądała dnia, kiedy ludzkość podejmie apel Matki Bożej Fatimskiej, kiedy poświęci się Niepokalanemu Sercu Maryi i zacznie praktykować nabożeństwo pierwszych sobót.

Mówiono, że czeka i że Bóg da jej doczekać. Czy doczekała? Czy doczekała godziny zwycięstwa Niepokalanego Serca?
Poniekąd tak, bo sama pisała, że akt poświęcenia z 1984 r. jest już pierwszym triumfem Niepokalanego Serca Maryi, jakby uruchomieniem procesu. Dlaczego jednak Bóg kazał jej żyć kolejne dwadzieścia lat? Odpowiedzi jest kilka.
Po pierwsze, potrzebna była jeszcze jej modlitwa i ofiara, konieczna była beatyfikacja dzieci fatimskich i ujawnienie trzeciej części tajemnicy fatimskiej. Potrzebna była jej książka o roli orędzia i jej wspomnienia o świętych rodzicach. To, co dokonało się już w pierwszych latach XXI wieku, stanowi dobry podkład pod odkrycie ostatniego przesłania, jakie pozostaje niepodjęte – praktykowania nabożeństwa pierwszych sobót.
Po drugie, zapowiadany triumf Niepokalanego Serca Maryi jest już tak blisko, że widać go z wyżyn świętości. Dlatego Siostra Łucja mogła opuścić ziemię.
Po trzecie, być może Siostra Łucja dalej by żyła, gdyby nie ostatnia choroba Ojca Świętego. Media nie znały i nie przekazywały pełnej prawdy o zdrowiu Jana Pawła II, dlatego nie wiemy, jak bliski był on śmierci. Być może Siostra Łucja – jak w 1981 r., po zamachu – ofiarowała swe życie w zamian za życie Papieża. I Bóg ofiarę przyjął!

PRASA O FATIMIE – Nasz Dziennik 15 lutego 2005