Narodowa Ewangelia

Ks. Paweł Kasperowicz

Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa rzekła do Niego: «Nie mają wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czy jeszcze nie nadeszła godzina moja?» Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie». Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Jezus rzekł do sług: «Napełnijcie stągwie wodą». i napełnili je aż po brzegi. Potem powiedział do nich: «Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu». Ci więc zanieśli. Gdy zaś starosta weselny skosztował wody, która stała się winem – a nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego i powiedział do niego: «Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory». Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

J 2, 1-11

Opowiadanie z Pisma Świętego zawarte zgrabnie pomiędzy pierwszym a jedenastym wersetem drugiego rozdziału Janowej Ewangelii jest fragmentem bardzo znanym. Któż z nas nie słyszał o tym, że Jezus w Kanie Galilejskiej dokonał cudownej przemiany wody w wino? Owa swego rodzaju „alchemia” fascynowała ludzi już od zarania dziejów. W Egipcie szóstego stycznia obchodzono narodziny Horusa, czerpano wówczas wodę z Nilu, która miała stawać się winem.

Również greckie uroczystości ku czci Dionizosa wiązały się ze zwyczajem zostawiania w świątyni pustych dzbanów, które przez noc cudownie wypełniały się winem. Ale fragmentu z Ewangelii o przemianie wody w  wino nie można wpisać między bajki! „Poznaj dzisiaj i rozważ w  swym sercu, że Pan jest Bogiem, a na niebie wysoko i na ziemi nisko nie ma innego.” (Pwt 4,39).

Wesele w Kanie Galilejskiej na obrazie Giotta

Takie jest zasadnicze przesłanie tej Janowej perykopy. Tylko w  Bogu jest nasze zbawienie i ratunek. Doświadczali tego w historii naszego narodu obrońcy Częstochowy z roku 1655. Podczas potopu szwedzkiego ich ufny zwrot do Boga za pośrednictwem Matki, który rok później znalazł swój wyraz w ślubach króla Jana Kazimierza, przyczynił się do odnowy całego narodu i państwowości. Ta przemiana, jak mówił podczas homilii na zakończenie tegorocznej Pieszej Pielgrzymki Tarnowskiej na Jasnogórskich wałach Biskup Tar-nowski Andrzej Jeż, w naszym narodzie dokonuje się nieustannie: „Ciągle przemieniamy się z wody bezradności w wino prawdziwej wolności. Tutaj potrzebujemy jeszcze głębszej przemiany duchowej, kiedy porzuca się krainę przeciętności, słabości, bezsensu, aby dokonała się w nas mocą Ducha Świętego przemiana w pięknego człowieka. W człowieka, w którego patrzymy, w obraz Pani Jasnogórskiej, człowieka pełnego łaski. Naszej Matki, która uprasza nam u Ducha Świętego dar przemiany na wzór Jezusa Chrystusa.” Ks. Jan Twardowski, w jednym ze swoich rozważań na uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, napisał: „Mówią, że są dwie drogi ratowania Polski: normalna i nadzwyczajna. Normalna to taka, że Matka Boska wyprowadzi nas z nieszczęścia, a nadzwyczajna, że my pogodzimy się z sobą, że damy sobie radę. Módlmy się do Matki Bożej, bo jedna i druga droga możliwa jest dzięki Jej wstawiennictwu. Matka Boża może naj-więcej dać, bo najwięcej otrzymała. Największa dłużniczka Pana Boga”. Biskup Tarnowski skomentował te słowa, mówiąc: „Niech Matka Boża prowadzi nas swoją zwyczajną drogą – zwyczajną, bo tak naturalna jest Jej matczyna miłość do nas. Ale zarazem niech nam pomaga iść drogą nadzwyczajną: drogą codziennego wzajemnego poszanowania, zgody, wyrozumiałości oraz rzeczywistej służby dobru i prawdzie. A ta droga, jak podpowiada nam doświadczenie, bywa nieraz rzeczywiście nadzwyczajnie trudna”. Co jest zatem takiego nadzwyczajnego we fragmencie (por. J 2,1-11), że jest on wybrany jako Ewangelia odpustowa Mszy o Matce Bożej Częstochowskiej? Nadto, bywa podczas apeli Jasnogórskich nazywany „Ewangelią narodową”.

Wszyscy znamy opisywaną sytuację. W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i zabrakło wina, na co Matka Jezusa prosi swojego Syna, aby pomógł weselnikom. Jak pamiętamy, Jezus odpowiada Maryi dość specyficznie. Tłumacząc tekst grecki dosłownie, Chrystus mówi: Co mnie i tobie, Niewiasto?

Jest to negacja, wyrażająca inny punkt widzenia Pana, nieco odmienny od tego, jaki reprezentuje Maryja. Matka wstawia się za swoimi krewnymi, prosi: Patrz, nie mają już wina, tracą radość z życia, trzeba im pomóc! Jezus jednak widzi głębiej i cały cud zaczyna się od słów, które są serią trzech rozkazów skierowanych do sług. Pierwsze polecenie nakazuje napełnić stągwie wodą. Cysterny miały być wykonane z kamienia, aby dało się je czyścić z zabrudzeń. Ten pierwszy rozkaz Jezusa ujawnia sedno sprawy i całe zaniedbanie gospodarzy. Stągwie nie są napełnione wodą. Ich stan jest więc karygodny, puste nie spełniają swojej roli, nie prowadzą ludzi do Boga. Każdy Żyd, zanim przystąpił do posiłku, wesela, spożywania owoców ziemi, powinien najpierw dokonać symbolicznego obmycia rąk, zmywając z siebie światowy brud, przystąpić z czystym sercem do radości posiłku, który jest Bożym darem. Ryt oczyszczenia jest więc zachowany tylko pozornie. Stągwie są częścią życia biesiadników, ale pustą i bezużyteczną. To stanowi prawdziwy mankament weselnej uroczystości. Podczas, gdy Matka Jezusa skupiona jest na niedoborze wina, On dostrzega puste stągwie. Ten początkowy brak zgodności pomiędzy spostrzeżeniem Maryi, a spojrzeniem Jezusa wpisuje się teraz wyraźnie w sens zwrotu: Co mnie i tobie? Chrystus, podobnie jak Maryja, nie akceptuje sytuacji. Po Jego sposobie działania widać jednak, że nie stara się On tylko zaradzić brakowi trunku. Nakazuje najpierw wypełnić wodą stągwie, przywracając im ich prawdziwą zdatność. Nie jest to zachowanie typowe dla sytuacji weselej, ponieważ za takie należałoby uznać napełnienie dzbanów. Jest to naprawa zaniedbania, które ciągnie się w historii narodu izraelskiego od dłuższego czasu i sięga o wiele dalej niż przygotowania uroczystości weselnych. Pan chce, aby jego lud powrócił do pierwotnej świętości, gorliwości, szacunku wobec Bożych przepisów, których zachowanie owocuje obfitością daru. Fakt, że Jezus nakazał napełnić wodą stągwie, a nie dzbany, jest decydujący. Jednoznacznie wskazuje nam drogę odbudowy ludzkiego życia i szczęścia. Należy zacząć od troski o zachowanie spraw Bożych.

Misterium przemiany wody w wino, które w praktyce ludzkiej sprowadzało się do zwykłego procesu fermentacji, Chrystus wynosi do rangi duchowej celebracji, jaką jest każda Msza Święta. Pan idzie jednak o krok dalej, przemienia już nie wodę w wino, ale wino w swoją własną krew. Dlatego właśnie ta Ewangelia jest taka ważna, a Częstochowa bywa nazywana polską Kaną, „tu zawsze byliśmy wolni” – możemy przeczytać na plakatach z Jasnej Góry, bo tutaj dokonywały się największe przemiany, przemiany ludzkich serc, których świadkami są liczne witraże, polichromie naszego narodowego sanktuarium, a przede wszystkim cudowna ikona naszej Matki, która ciągle przypomina nam, jak podczas wesela w Galilei: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam poleci mój Syn. (por. J 2,5)