|

Wybór i opracowanie o. dr Andrzej Bielat OP

Kwiecień 2025 – Rozważnia różańcowe
RÓŻANIEC PIELGRZYMA NADZIEI według encykliki Spe salvi Benedykta XVI

Maryjo, Ty żyłaś Świętymi Pismami, które mówiły o nadziei danej Abrahamowi. Pojmujemy święty lęk, jaki Cię ogarnął, gdy anioł Pana wszedł do Twej izby. Przez Twoje „tak” nadzieja tysiącleci miała stać się rzeczywistością, wejść w ten świat i w jego historię [50].

W cierpieniach potrzebujemy małych i większych nadziei: życzliwej wizyty, uzdrowienia ran itd. W małych próbach to może być wystarczające, lecz w próbach wielkich, kiedy muszę przedłożyć prawdę nad dobrobyt, niezbędna staje się pewność nadziei wielkiej. Dlatego potrzebujemy świadków [jak Elżbieta] i męczenników [jak Jan Chrzciciel]. Zdolność do cierpienia z miłości do prawdy jest miarą człowieczeństwa [39].


Gdy trzej Królowie, prowadzeni przez gwiazdę, adorowali nowego Króla, nastąpił koniec astrologii – od tej pory gwiazdy poruszają się po orbitach wyznaczonych przez Chrystusa. Odwrócone zostało ówczesne pojmowanie świata, które dziś na nowo dochodzi do głosu! Już nie żywioły świata rządzą światem i człowiekiem, ale wszechświatem rządzi osobowy Bóg! Ostateczną instancją historii są rozum, wola i miłość, czyli Osoba! Jeśli znamy tę Osobę, a Ona zna nas, wówczas nie jesteśmy już niewolnikami praw wszechświata – jesteśmy wolni! [5],

Nie tak dawno rozpowszechniona była forma pobożności, w której możemy coś „ofiarować” Bogu. [Chodziło o rzeczy] niewielkie – o trudy codzienności. Co znaczy „ofiarować”? Katolicy w ramach współcierpienia z Chrystusem mogą wnieść do skarbca współczucia Kościoła swoje małe trudy. W taki sposób kłopoty codzienności mogą nabrać sensu i być wkładem w ekonomię dobra i miłości pośród ludzi [40],


Na starodawnych sarkofagach Chrystus jest przedstawiany w obrazie filozofa, który naucza sztuki bycia prawym człowiekiem, sztuki życia i umierania. [Wiemy, że] wielu z tych, którzy podawali się za mistrzów życia, było szarlatanami, o prawdziwym życiu nie mieli nic do powiedzenia. Jezus – filozof uczy nas, kim w rzeczywistości jest człowiek i co powinien czynić, aby prawdziwie być człowiekiem [6].



Chrystus zstąpił do otchłani i jest blisko każdego, kto został tam wrzucony, przemieniając dla niego ciemności w światło. Cierpienie i tortury nadal pozostają niemal nie do zniesienia. Wzeszła jednak gwiazda nadziei, która niczym kotwica serca sięga tronu Boga [i już] możemy czynić to, co słuszne i zgodne z wewnętrznymi wymaganiami. To ma sens, nawet jeśli pozornie nie daje rezultatów lub wydaje się, że jesteśmy bezsilni wobec przewagi sił przeciwnych [37.35].

Każde poważne i prawe działanie człowieka jest czynną nadzieją.

W ten sposób usiłujemy wypełnić nasze małe i większe nadzieje, a przez zaangażowanie przyczynić się do tego, aby świat był bardziej ludzki, i aby otwierały się drzwi na przyszłość. Jeżeli jednak nie oświeca nas światło wielkiej nadziei, którego nie mogą zgasić małe osobiste niepowodzenia ani klęski o znaczeniu historycznym, to nasze życie zostaje pozbawione nadziei [35].



Nie możemy zbudować królestwa Bożego własnymi siłami, gdyż jest ono darem. [Uczeń Jezusa] musi oczyszczać swoje pragnienia i nadzieje; musi uwalniać się od ukrytych kłamstw, którymi siebie zwodzi. Iluzja niewinności nie usprawiedliwia mnie, ponieważ otępienie sumienia, niezdolność rozpoznania we mnie zła jako takiego, jest moją winą! Spotkanie z Bogiem budzi moje sumienie [35.33],



W gruncie rzeczy pragniemy tylko jednej rzeczy – szczęśliwego życia. W modlitwie nie prosimy o nic innego i nie dążymy do niczego innego – tylko o to chodzi! Jednak patrząc głębiej, zauważamy, że nie wiemy, czego pragniemy. Nawet św. Paweł przyznaje: „Nie wiemy, o co byłoby stosowne prosić” (por. Rz 8,26). Niemniej wiemy, że ta rzeczywistość musi istnieć. Św. Augustyn nazwał to: docta ignorantia – oświecona niewiedza [11].


[Eucharystyczne] „tak” wypowiedziane z miłości jest źródłem cierpienia, bo miłość wciąż na nowo wymaga samowyrzeczenia, w którym pozwalam się przycinać i ranić.
Miłość nie może istnieć bez wyrzeczenia się samego siebie, inaczej staje się czystym egoizmem – zaprzeczeniem miłości. Cierpieć z innymi, dla innych; cierpieć z powodu pragnienia prawdy i sprawiedliwości; cierpieć z powodu stawania się osobą kochającą – oto elementy fundamentalne człowieczeństwa [38.39].



Pierwszym miejscem uczenia się nadziei jest modlitwa. Jeśli nikt mnie już nie słucha, Bóg mnie jeszcze słucha. Jeśli już nie mogę nikogo wzywać, zawsze mogę mówić do Boga. Kard. Nguyen Van Thuan opisuje 13 lat uwięzienia, z czego 9 w izolacji. W totalnej desperacji słuchanie Boga i możliwość mówienia do Niego dawały mu rosnącą siłę nadziei, która pozwoliła mu stać się świadkiem wielkiej nadziei, która nie gaśnie podczas nocy samotności [32],


Miarę człowieczeństwa określa się w odniesieniu do cierpienia i do cierpiącego. Społeczeństwo, które nie jest w stanie współuczestniczyć w cierpieniu, jest okrutnym i nieludzkim. Społeczeństwo nie może wspierać cierpiących, jeśli nie są do tego zdolne jednostki. Jednostka nie może akceptować cierpienia drugiego, jeśli sama nie potrafi odnaleźć w cierpieniu sensu, drogi oczyszczenia i dojrzewania, drogi nadziei [38].


Musimy zrobić wszystko dla pokonania cierpienia, ale całkowite usunięcie go ze świata nie leży w naszych możliwościach, dlatego że nie możemy zrzucić z siebie naszej skończoności. Nikt z nas nie jest w stanie wyeliminować mocy zła, winy, która nieustannie jest źródłem cierpienia.
To mógłby zrobić tylko Bóg, który stając się człowiekiem, sam wchodzi w historię i w niej cierpi [36],


„Pan jest moim pasterzem” – zna drogę, która wiedzie przez dolinę śmierci; Ten, który nawet na drodze całkowitej samotności idzie ze mną i prowadzi mnie, abym ją pokonał. On sam przeszedł tę drogę, aby teraz towarzyszyć nam i dać nam pewność, że z Nim można tę drogę odnaleźć [6].



Miecz boleści przeniknął serce Maryi. Czy umarła nadzieja? Czy świat ostatecznie pozostał bez światła, życie bez celu? Matko, w tamtej godzinie na nowo usłyszałaś w swoim wnętrzu odpowiedź anioła na Twój lęk z chwili zwiastowania: „Nie bój się, Maryjo!”. [Później] wiele razy Twój Syn mówił to samo uczniom: „Nie lękajcie się!”. [Dlatego] pod krzyżem, z wiarą, która nawet w ciemności była pewnością nadziei, stałaś się Matką wierzących [50].



Sprawiedliwość nie może istnieć bez zmartwychwstania umarłych, bo istnieje sprawiedliwość, istnieje „odwołanie” minionego cierpienia, zadośćuczynienie, które przywraca prawo. Dlatego wiara w Sąd Ostateczny jest przede wszystkim i nade wszystko nadzieją, której potrzeba stała się oczywista zwłaszcza w burzliwych wydarzeniach ostatnich wieków. Kwestia sprawiedliwości stanowi najmocniejszy argument za wiarą w życie wieczne [42].

Wieczność to moment ostatecznego zaspokojenia, w którym pełnia obejmuje nas, a my obejmujemy pełnię; to zanurzenie się w oceanie nieskończonej miłości. Możemy starać się myśleć, że ten moment jest życiem w pełnym znaczeniu, gdy po prostu ogarnia nas radość: „Znowu was zobaczę i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać” – zapewnia Jezus [12].



Ogniem, który spala i zbawia, jest sam Chrystus. Spotkanie z Nim jest decydującym aktem Sądu. Pod Jego spojrzeniem topnieje wszelki fałsz. Spotkanie z Nim przepala nas, przekształca i uwalnia. W bólu tego spotkania zauważamy to, co w nas nieczyste i chore, [lecz] moc Jego miłości przenika nas jak ogień, abyśmy w końcu całkowicie należeli do samych siebie, a przez to całkowicie do Boga. Moment tego spotkania jest czasem przejścia do komunii z Bogiem w Ciele Chrystusa, którego św. Jan nazwał Parakletos [47].


Nie możemy „zasłużyć” na niebo, bo ono jest czymś więcej, niż to, na co zasługujemy. Podobnie jak to, że jesteśmy kochani, nigdy nie jest czymś, na co zasłużyliśmy, ale zawsze darem! Niemniej nasz sposób postępowania nie jest obojętny ani dla Boga, ani dla rozwoju historii. Możemy otworzyć samych siebie, aby wkroczył Bóg prawdy, miłości i dobra [35].



Maryjo! Radość zmartwychwstania dotknęła Twego serca i złączyła Cię w nowy sposób z uczniami, którzy przez wiarę mieli stać się rodziną Jezusa. Królestwo Jezusa okazało się inne od tego, które ludzie mogli sobie wyobrazić; rozpoczęło się ono w tamtej godzinie i nie będzie miało końca. Pozostajesz pośród uczniów jako Matka nadziei. Święta Matko Boga, Matko nasza, naucz nas wierzyć, żywić nadzieję, kochać wraz z Tobą [50].

Podobne wpisy