Błogosławieni
Błogosławieni?
Zapewne zaskoczony jesteś, Drogi Czytelniku, postawionym w tytule znakiem zapytania. Dzieląc się z Tobą moimi przemyśleniami na temat błogosławieństw postaram się uzasadnić, dlaczego on się tam znalazł. Oczywiście pretekstem do napisania tego artykułu stała się ostra dyskusja jaka zaistniała po ukazaniu się Deklaracji „Fiducia supplicans” – O duszpasterskim znaczeniu błogosławieństw, która ukazała się 18 grudnia 2023 r. Jak zawsze, gdy w Kościele dzieje się coś co da się wykorzystać do jego osłabienia, mocno uaktywniają się różnego rodzaju media a także wiele osób, które mocno atakują Kościół wytykając mu „błędy i wypaczenia”.
Zacznę od stwierdzenia, że w tych skomplikowanych czasach Kościół nie powinien uciekać od trudnych pytań jakie powstają w związku ze zmieniającym się światem, ale powinien w sposób jasny i stanowczy odpowiadać na nie. Oczekują tego zaniepokojeni wierni, którzy często są atakowani przez wrogów Kościoła, a oni często nie rozumieją zmian jakie mają miejsce w kościelnym nauczaniu. Z tego punktu widzenia podjęcie problemu błogosławieństw związków nieregularnych, w tym tworzonych przez osoby tej samej płci przez Papieża Franciszka uważam za właściwe, tym bardziej że problem został dość mocno nagłośniony, również przez zainteresowanych. Nie mam wątpliwości, że nigdy dość przypominania, że „Bóg nigdy nie odrzuca nikogo, kto się do Niego zwraca”.
Natomiast dla niektórych forma i dokonane w różnego rodzaju dokumentach Watykanu zapisy budzą zastrzeżenia, czy nawet wątpliwości. Nie mam zamiaru rozstrzygać tych sporów. Spróbuję jednak spojrzeć na tę sprawę jako zwykły członek Kościoła, kierując się wyłącznie Jego dobrem.
Chciałbym zwrócić uwagę na kilka dla mnie istotnych kwestii:
- po pierwsze Kościół nie może odmawiać błogosławieństwa proszącym, bo „kiedy prosi się o błogosławieństwo, wyraża się prośbę o pomoc Bożą, prośbę o lepsze życie i ufność w Ojca, który może nam pomóc żyć lepiej… osoby nie ufają jedynie własnym siłom, swojej potrzebie Boga…”
- po drugie proszącym jest grzesznik, taki jak ja i Ty i taki jak osoby żyjące w związkach nieregularnych. Nawet jeśli relacja z Bogiem jest zaciemniona przez grzech, zawsze można prosić o błogosławieństwo, wyciągając do Niego rękę. Należy jednak dopowiedzieć, że błogosławieństwo wymaga, aby to, co jest błogosławione, było zgodne z wolą Bożą wyrażoną w nauczaniu Kościoła, dając ludziom poczucie, że pozostają pobłogosławieni mimo swoich błędów i że „Ojciec niebieski nadal chce ich dobra i ma nadzieję, że w końcu otworzymy się na dobro”.
- po trzecie spójrzmy na to co o błogosławieństwie mówi Katechizm Kościoła
Katolickiego. Zestawmy te kanony w jeden ciąg myślowy:
KKK 1667 Święta Matka Kościół ustanowił sakramentalia. Są to znaki święte, które z pewnym podobieństwem do sakramentów oznaczają skutki, przede wszystkim duchowe, a osiągają je przez modlitwę Kościoła.
KKK 1668 Sakramentalia zostały ustanowione przez Kościół dla uświęcenia pewnych posług w Kościele, pewnych stanów życia, najrozmaitszych okoliczności życia chrześcijańskiego, a także użytkowania rzeczy potrzebnych człowiekowi.
KKK 1678 Ważne miejsce wśród sakramentaliów zajmują błogosławieństwa. Zawiera się w nich uwielbienie Boga za Jego dzieła i dary, a równocześnie modlitwa wstawiennicza Kościoła, by ludzie mogli używać darów Bożych w duchu Ewangelii.
I to co wydaje się być ważne jest zawarte w KKK 1670: Sakramentalia nie udzielają łaski Ducha Świętego na sposób sakramentów, lecz przez modlitwę Kościoła uzdalniają do przyjęcia łaski i dysponują do współpracy z nią.
Dlaczego o tym piszę, bo chcę zaznaczyć różnicę między sakramentaliami (np. błogosławieństwem) a sakramentem (np. sakramentem małżeństwa). Oznacza to, że doktryna o małżeństwie się nie zmienia, błogosławienie pary nie może oznaczać akceptacji związku. W obliczu prośby dwóch osób, aby były pobłogosławione, nawet jeśli ich stan jako pary jest „nieregularny”, wyświęcony szafarz powinien wyrazić zgodę, ale zwracając uwagę na to, by ten gest duszpasterski nie zawierał jakichkolwiek elementów choćby w daleki sposób podobnych do obrzędu małżeństwa. Błogosławieństwo liturgiczne nie może tutaj mieć w ogóle miejsca.
- po czwarte zacytuję zapis Deklaracji „Fiducia Supplicans”: „..gdy w specjalnym obrzędzie liturgicznym wzywa się do błogosławieństwa dla określonych relacji międzyludzkich, konieczne jest, aby to, co jest błogosławione, odpowiadało zamysłom Boga zapisanych w stworzeniu i w pełni objawionym przez Chrystusa Pana… Kościół nie ma władzy udzielenia błogosławieństwa, gdy w jakiś sposób zapewniałoby to związkowi formę moralnej legitymacji…”
Myślę, że to ostatnie zdanie jest najważniejsze. Przyglądając się zażartej dyskusji na temat: czy Papież wyraził zgodę na błogosławienie związków regularnych, czy tylko tak interpretują przeciwnicy Kościoła, należy mieć też świadomość, że błogosławieństwo niezgodne z wolą Bożą nie przyniesie oczekiwanych łask. W całej dyskusji każdy chce wykazać, że ma rację. W tym wszystkim dominuje, wyłącznie ziemski, ludzki sposób myślenia. Odnoszę wrażenie, że nikt nie pomyślał o tym, co ma do powiedzenia Pan Bóg. Klasyczna walka o władzę. A Pan Bóg nie będzie błogosławił grzechu i nikt a także Kościół nie ma władzy, aby to zmienić.
Gdy osoba przychodzi prosić o błogosławieństwo w złej intencji, intencji niezgodnej z nauką naszego Pana, trudno oczekiwać, aby przyniosło oczekiwane rezultaty.
Zacytuję fragment Deklaracji budzący zapewne najwięcej kontrowersji:
III. Błogosławieństwa dla par w sytuacjach nieregularnych i par tej samej płci
31. W ramach nakreślonego tu horyzontu, istnieje możliwość błogosławieństwa par w sytuacjach nieregularnych i par tej samej płci. Ich forma nie powinna mieć żadnego obrzędowego umocowania ze strony władz kościelnych, aby nie powodować pomieszania z błogosławieństwem właściwym dla sakramentu małżeństwa. W takich przypadkach udzielane jest błogosławieństwo, które nie tylko ma wartość wstępującą, ale jest także wezwaniem błogosławieństwa zstępującego od samego Boga na tych, którzy uznając się za niegodnych i potrzebujących Jego pomocy, nie domagają się uprawomocnienia własnego statusu, ale błagają, aby wszystko, co jest prawdziwe, dobre i po ludzku ważne w ich życiu i relacjach, zostało przeniknięte, uzdrowione i wzmocnione obecnością Ducha Świętego. Te formy błogosławieństwa wyrażają błaganie do Boga, aby udzielał tych pomocy, które pochodzą z impulsów Jego Ducha – które klasyczna teologia nazywa „łaskami aktualnymi” – aby ludzkie relacje mogły dojrzewać i wzrastać w wierności przesłaniu Ewangelii, uwalniać się od swoich niedoskonałości i słabości oraz wyrażać się w coraz większym wymiarze Bożej miłości.
Warto przeczytać cały dokument Papieża. Jedną z jego wartości jest to, że uwrażliwia on dokonujących błogosławieństwa na to, że jeśli ktokolwiek prosi ich o błogosławieństwo nie mogą w tym momencie żądać świadectwa moralności. Sama prośba jest wyznaniem wiary w moc Boga i nie wolno zakładać złej woli człowieka, który z taką prośbą przychodzi. Ostateczna ocena intencji proszącego jak również udzielenie jakichkolwiek łask proszącemu należy do Pana Boga.
W dokumencie absolutnie nie ma mowy o zmianie nauczania Kościoła na temat małżeństwa i rodziny. Poprzez zapisanie wielu zastrzeżeń i przestróg ma to zapobiec stwarzaniu najmniejszych pozorów, że Papież zmienił to, co w Kościele jest niezmienne.
Misją Kościoła jest błogosławić, a nie przeklinać, szukać dróg włączania ludzi do wspólnoty, a nie ich wykluczać. Rolą Kościoła jest również pokazywać grzech, ale również wskazywać drogi wyjścia z niego. Pozostaje mi odpowiedzieć na pytanie czy postawiony w tytule znak zapytania powinien się tam znaleźć. Wyrzucam ten znak zapytania, bo gdy ja, pokorny grzesznik, przychodzę prosić o błogosławieństwo ze szczerą intencją wynikającą z mojej wiary w naszego Pana, to wierzę, że za Jego sprawą jestem BŁOGOSŁAWIONY. I dziękuję Bogu, że w swej dobroci chce mi BŁOGOSŁAWIĆ.
Andrzej K.
Błogosławieni