||

Święta,
które nosisz w sobie

Jednym z problemów człowieka
jest znalezienie samego siebie.
Jeżeli nie żyjemy własnym życiem,
mieszkamy w wynajętym mieszkaniu.
Na święta warto wrócić do domu.
Adwentowe dni to czas powrotu, to czas
odkrywania, kim naprawdę jestem
i dlaczego żyję.
Znaleźć odpowiedź na te pytania –
to prawdziwe święto.

Zgubione słońce

Ks. Krzysztof Pawlina

Pociąg TGV opuszczał Marsylię. Jechaliśmy do Lyonu. Zapowiadał się piękny, słoneczny dzień. Po godzinie podróży zgubiliśmy słońce. Może jechaliśmy za szybko? A może nikt się nie ucieszył z widoków Prowansji, więc się schowało? Obojętni na piękno. Nic nie robiło na nas wrażenia. Liczyło się jedynie to, że pociąg mknął w wybranym przez nas kierunku.

Przez ten pęd, ucieczkę do przodu, gubimy to, co teraz. Żyjąc szybko, zapominamy żyć. Zaplątani w płaskim świecie gubimy życie. Przeczytałem gdzieś kiedyś taką myśl: „Co się stało z czasem, że pędzi? Każdego dnia szybciej. A dzisiaj? Czasu już nie ma”.

Ale może jest jeszcze inny powód tego, że podczas tej podróży zgubiliśmy słońce? Zanim pociąg ruszył, większość pasażerów wyjęła telefony komórkowe, uruchomiła laptopy czy tablety. Zatopili się w świecie swoich interesów, portali społecznościowych, gier. Niewielu się zorientowało, że pociąg ruszył ze stacji. Nie widzieli radosnego słońca. Oni go nie zgubili, bo go nawet ze sobą nie zabrali.

Żyjemy w świecie poza światem. Czasem tylko budzimy się z pytaniem: gdzie ja jestem? No właśnie, gdzie? Poza sobą! Stąd takie zdziwienie.

Niezauważony świat narodzin Boga.

TGV mknie. Pośpiech w sercu, pośpiech w działaniu. Chciałem zauważyć, że twój pociąg zatrzymuje się również na stacji Bożego Narodzenia. Tu rodzi się mały Jezus. Delikatne słońce wschodzi. A melodia kolędy rozczula tych, którzy się nie wzruszają. Na tej stacji nic nie jest zwyczajne. Nadzwyczajna rzecz się dzieje.

Może warto odwrócić głowę od ekranu komputera czy telefonu, aby ujrzeć jasność wschodzącego słońca? Może warto już przestać gonić bez celu, bez sensu? Przecież to On nadaje wszystkiemu sens i kreśli delikatnie cel naszego pośpiechu.

Wysiąść na właściwej stacji.

Jarosław Mikołajewski w tekście Bezkresne metro pisze:

„Przepraszam, mamo, nie denerwuj się, bo wiem, że się spóźniłem, ale nie krzycz, proszę. Nie wysiadłem na centrum, bo jakiś staruszek wysiadł i gestem wskazał swoje miejsce, a ja usiadłem, bo się przestraszyłem, że nie korzystając, zawiodę staruszka, który patrzył na mnie smutnymi oczami. Usiadłem więc, a potem przejechałem dwie stacje, żeby nikt nie myślał, że zajmuję miejsce na tak krótką drogę.

(…) Przez dwie stacje myślałem, że kiedyś ktoś jak ten staruszek wskazał mi miejsce, a ja się rozsiadłem i tak codziennie jadę wprost do pętli”.

Można się w życiu rozsiąść. Można nie wysiąść na właściwej stacji.

Tu stacja Boże Narodzenie. Wysiadamy!

Ks. Krzysztof Pawlina

Podobne wpisy