RODZINA BOGIEM SILNA
KRAKOWSKIE CUDEŃKA
Anna Michna
Mały budynek, żłóbek, sianko i zwierzęta. Skromność i prostota. Takie mamy skojarzenia z szopką bożonarodzeniową. Są jednak szopki, które są niejako przeciwieństwem tych skojarzeń. Pełne przepychu, kolorów, błyszczących elementów. Okazałe, strojne i bogate niczym pałace z baśni, a jednak prawdziwie polskie. To szopki krakowskie.
SKĄD W OGÓLE SZOPKA?
Zwyczaj tworzenia szopek przejęliśmy z Włoch, a dokładnie od zakonów franciszkańskich. To właśnie święty Franciszek z Asyżu 24 grudnia 1223 r. stworzył w wiosce Greccio pierwszą na świecie szopkę bożonarodzeniową. Przedstawiała ona grotę betlejemską w naturalnej skali, a w środku znajdowali się aktorzy odgrywający role Świętej Rodziny oraz żywe zwierzęta. Okazało się, że dzięki temu prostemu pomysłowi tajemnica zbawienia staje się bliższa prostym ludziom i łatwiej im zrozumieć prawdy ewangeliczne. Z czasem zwyczaj budowania szopek przyjął się nie tylko we Włoszech, ale i w całej Europie. W Polsce stało się to pod koniec XIII wieku, wraz z osiedleniem się na naszych ziemiach zakonu franciszkańskiego. Tradycja – jak wiemy – trwa do dziś i wciąż jest lubiana i niezwykle popularna. Bo przecież w okresie bożonarodzeniowym niemal w każdym kościele spotykamy szopkę.
A SKĄD „SZOPKA KRAKOWSKA”?
W kościele jednak nie znajdziemy tego, co nazywamy „szopką krakowską”. Mowa bowiem o strzelistej wielopoziomowej budowli, która wyglądem nawiązuje do zabytkowej architektury Krakowa. Zawsze bogato zdobiona, z miniaturowymi elementami, fantazyjnie ze sobą połączonymi. Bardzo często oprócz Świętej Rodziny w szopce pojawiają się też: Lajkonik, hejnalista, Pan Twardowski, laleczki w regionalnych strojach, a nawet Smok Wawelski.
Z jakich czasów wywodzi się ten pomysł? Pierwsze tego typu konstrukcje powstały w połowie XIX wieku, a tworzyli je cieśle i murarze zamieszkujący okoliczne wsie i przedmieścia Krakowa: Zwierzyniec, Krowodrzę, Czarną Wieś, Grzegórzki, Dębniki, Ludwinów czy Zakrzówek. Tworząc szopki, wypełniali sobie zimowy czas, w którym nie mieli wiele do roboty. Był to też pomysł na dodatkowy zarobek. Ze swoimi cackami chodzili po domach, prezentując kunszt i pomysłowość oraz kolędując.
Tak o Michale Ezenekierze – kaflarzu budującym zimą szopki – pisał w 1904 r. Stanisław Estreicher: Stary Michał to weteran szopkowy. Od lat czterdziestu, bo od roku 1864 chadza zimą co roku z szopką po Krakowie, a jesienią lepi szopki, struga i ubiera figurki. Jego szopki mają sławę najpiękniejszych, figurki jego ubierania są najistotniejsze. On sam obmyśla te bogate wieże, kopuły, krużganki, zdobiące szopkę krakowską na wzór Wawelu lub wieży Maryackiej…
Co ciekawe, istniały dwa rodzaje szopek krakowskich. Pierwsze – duże, nawet trzymetrowe, które służyły do wystawiania lalkowego widowiska. Drugie – małe, bez teatrzyku, które można było postawić pod choinką. Z biegiem czasu powstało swoiste zrzeszenie szopkarzy. Tak właśnie zrodziła się nowa krakowska tradycja.
KONKURS NA NAJPIĘKNIEJSZĄ SZOPKĘ KRAKOWSKĄ
Kiedy zanikła tradycja odgrywania jasełek z użyciem „dużej szopki krakowskiej” (a stało się to w czasie I wojny światowej), mogło się wydawać, że i budowanie tych misternych konstrukcji zaniknie. Tak się jednak nie stało, a ową tradycję zastąpiono nową: Konkursem na Najpiękniejszą szopkę Krakowską. Pierwszą taką imprezę zorganizowano w 1937 r., a więc jeszcze przed II wojną światową. W tej edycji Konkursu wzięło udział 86 prac. II Konkurs miał miejsce w 1938 roku. Podczas okupacji niemieckiej zawodów nie organizowano. Wznowiono je jednak już w grudniu 1945 r„ a od 1946 r. organizatorem Konkursu jest Muzeum Historyczne Miasta Krakowa. I tak co rok w pierwszy czwartek grudnia o godz. 9.00 na Rynku Głównym, w okolicach pomnika Adama Mickiewicza, pojawiają się szopkarze, by prezentować zgromadzonym wokół nich krakowianom i turystom osobliwe efekty swojej wielogodzinnej pracy O godz. 12 niosą je w tradycyjnym pochodzie, zaś rozstrzygnięcie wyników odbywa się 3 dni później w Pałacu Krzysztofory. Nagrody przyznawane są w czterech kategoriach: szopki duże, średnie, małe i miniaturowe.
O tym, że Konkurs ma się naprawdę dobrze, niech świadczy fakt, że do tegorocznej, 77. edycji Konkursu zgłoszono aż 131 szopek – 48 w kategorii seniorów, 11 w kategorii szopek młodzieżowych, 52 szopki dziecięce oraz 20 szopek rodzinnych.
NIETYPOWE HOBBY
Istnieje ok. 40 twórców szopek krakowskich, którzy zajmują się tym profesjonalnie. Być może nam – podziwiających ich dzieła – wydają się one do siebie podobne, jednak warto podkreślić, że każdy z szopkarzy ma swoją indywidualną technikę, której szczegółów wcale chętnie nie zdradza. W końcu każdy chce wygrać! Dla niektórych twórców „szopkarstwo” stało się swoistym stylem życia. Do rekordzistów należy 80-letni Maciej Moszew, który w Konkursie bierze udział nieprzerwanie od 1961 roku. Pan Maciej, krakowianin z urodzenia i zamiłowania, szopkami zajmuje się od 6. roku życia i aż 35 razy zdobywał w Konkursie najwyższe laury. Z wykształcenia jest architektem, co znajduje odzwierciedlenie w jego pracach, natomiast jego prawdziwą pasją jest konstrukcja szopek. Pan Maciej zdradził niezwykłą tajemnicę: zrobienie szopki na konkurs zajmuje mu około… 4000 godzin.
Szopkarz chodzi po Krakowie jak turysta – mówi Dariusz Czyż, jeden z konkursowiczów – Cały czas przygląda się architekturze i szuka inspiracji. Musi być więc trochę architektem, ale też elektrykiem, artystą, malarzem, stolarzem i mechanikiem – wyjaśnia. – Z szopkarstwem jest jak z każdą sztuką. Wydaje nam się, że piosenki powstały już na każdy temat. A jednak, wciąż można opowiadać o tym samym na różne sposoby i to wcale nam się nie nudzi. Tak samo jest z opowiadaniem o Bożym Narodzeniu w krakowskiej scenerii. Każda szopka jest wyrażeniem duszy artysty w momencie, kiedy ją tworzy. Mamy różne przeżycia, różne nastroje i to wpływa na jej kształt.
Czy można się więc dziwić, że są takie rodziny, które trudnią się budowaniem szopek już od kilku pokoleń?
SZOPKA
Chodźcieno bliżej, kochane dzieci! Patrzcie! tu gwiazda nad szopką świeci,
Ona to, złocąc niebieskie stropy, wiodła trzech królów do biednej szopy;
Śpiących pasterzy blaskiem zbudziła, do stóp Jezuska zaprowadziła,
A teraz stoi i jasno świeci, więc pójdźcie tutaj, kochane dzieci!
W szopce, we żłobku, na miękkiem sianie leży Jezusek, świata kochanie;
On, co ma zbawić narody ziemi, leży, spowity szaty biednemi;
Nie ma sukienki, kolebki nie ma, lecz wesołemi patrzy oczyma,
Bo się raduje Święte biedactwo, że się do Niego zbiegło prostactwo.
Możni królowie składają dary: mirrę, kadzidło, złota bez miary;
Lecz Jezus, wdzięczny za ich ofiarę, woli poglądać na świtki szare,
Na tych pastuszków, których gromada przyszła do Niego od owiec stada
I w zachwyceniu patrzy na Dziecię, na swoje skarby największe w świecie.
Ten Mu dwa białe daje baranki, ów śliczną piosnkę ciągnie z multanki,
Trzeci zerwane w polu kwiatuszki kładzie z pokłonem pod drobne nóżki,
A jeszcze inny sukmankę zdziewa, Pana Jezusa ciepło okrywa.
Dziecię z uśmiechem patrzy na niego i łezki szczęścia z oczu mu biegą.
Najświętsza Matka i Józef święty nabrali trawy świeżutko zżętej,
Karmią osiołka, co razem z wołem przy żłobku Bożym stoją pospołem:
Ciepłym oddechem dobre zwierzęta ogrzały Dziecku nóżki, rączęta,
I one wiedzą, że owo Dziecię Przyszło, by cnotę czynić na świecie.
Czekajcie, dzieci! zaraz w stajence, zaczną pastuszki grać na lirence,
Będą śpiewali śliczne kolędy, by się nowina rozeszła wszędy,
By ziemia cała o tem wiedziała, że wielka radość światu się stała.
A wy też Bogu pokłon oddajcie i z pastuszkami pieśń zaśpiewajcie.
Autor: Or-Ot
RODZINA BOGIEM SILNA