Czas „nowego pokolenia” i zwycięstwa Niepokalanego Serca – Refleksje nad opieczętowanymi zapiskami Siostry Łucji

Fatima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Jestem przekonany, że tak jak w przeszłości wiele doniosłych wydarzeń zostało związanych z Fatimą, tak samo i w przyszłości jeszcze coś bardzo ważnego się wydarzy (…). Wydaje mi się, a mówię to bez zarozumiałości, że Fatima będzie wielkim znakiem naszych czasów.

ks. Luciano Guerra, rektor sanktuarium w Fatimie

Nikt z nas nie zajrzał do środka celi Siostry Łucji. Dostępu chroni podwójna zapora. Po pierwsze, pokój fatimskiej wizjonerki znajduje się za ścisłą klauzurą karmelitańskiego klasztoru, tam, gdzie nikt obcy nie ma wstępu. Po drugie, cela została opieczętowana, a do znajdujących się w niej notatek, zapisków i prowadzonego przez Łucję dziennika ma dostęp tylko kilku teologów, którzy otrzymali specjalne uprawnienia z Watykanu.

Możemy powiedzieć, że w kolejnej fazie rozwoju fatimskiego orędzia pojawia się ten sam motyw tajemnicy, który towarzyszył Fatimie od początku. Zauważmy, jak charakterystyczny jest ten rys Fatimy! Już podczas objawień w 1917 r. ludzie dostrzegają, że serca dzieci kryją jakiś sekret, którego nie chcą ujawnić nawet wtedy, gdy administrator okręgu straszy je wrzuceniem do kotła z rozżarzonym olejem. Ale kto nadstawił ucha na rozmowy małych wizjonerów, ten już za życia Hiacynty i Franciszka wiedział, że przekazana 13 lipca 1917 r. tajemnica ma związek z kultem Niepokalanego Serca Maryi, z koniecznością ratowania grzeszników i z cierpieniem Ojca Świętego. Potem, w 1939 r., Łucja na polecenie Matki Najświętszej ujawnia dwie pierwsze części tajemnicy, pozostawia jednak zasłonę na części trzeciej. Do połowy 2000 r. ludzie snują domysły co do jej treści. I znowu ten, kto uważnie wczytał się we wspomnienia Siostry Łucji, przede wszystkim zaś podjął wysiłek zapoznania się z jej korespondencją, ten mógł przeczuć jej główne wątki: moc Niepokalanego Serca Maryi ratującego świat, wielkie cierpienie Ojca Świętego, wezwanie do świętości, jakie Bóg stawia osobom zakonnym i duchownym, powołanie świeckich do składania świadectwa. Przez ostatnie kilka lat tajemnica Fatimy wydawała się rozwiązana i ludzie zaczęli mówić o niej w czasie przeszłym dokonanym. I nagle znowu ujawnia się wątek niepoznanego sekretu. Okazuje się, że Siostra Łucja coś pozostawiła…

Pewnie kiedyś nowy sekret też zostanie ujawniony. Ale czy wówczas nie pojawi się jakaś kolejna „tajemnica”? Pewnie tak, bo nawet temat ostateczny: zwycięstwo Niepokalanego Serca Maryi, pozostawać będzie zawsze „jakby w zwierciadle, niejasny” – aż się urzeczywistni w nas i wokół nas.

Na Fatimie znów spoczęła Boża tajemnica. Czy – podobnie jak w poprzednich przypadkach – mamy możliwość uchylić nieco jej rąbka? Raz jeszcze spoglądamy na słowa wizjonerki, które opuściły klasztor w Coimbrze. Czytamy jej „Apele orędzia fatimskiego”, analizujemy jej listy. Przypominamy też sobie wypowiedzi tych, którzy mieli osobisty kontakt z Siostrą Łucją. I zastanawiamy się: czy nie ma w nich czegoś, co musi nas zastanowić?

Fatimskie światło

Czy nie zastanawia nas na przykład to, o czym mówi sam Zbawiciel w Pontevedra w 1925 r. – w objawieniu udzielonym Siostrze Łucji, o tyle szczególnym, że bezpośrednio związanym z Fatimą, zapowiedzianym bowiem w lipcu 1917 r.? W Pontevedra Jezus ogłasza, że grzechy, które bolą Go najbardziej, wiążą się z wystąpieniem przeciwko Jego Matce i szydzeniem z Jej Niepokalanego Poczęcia, z Jej Bożego Macierzyństwa i z Jej Wieczystego Dziewictwa. Więcej, mówi On o wyśmiewaniu czczenia Maryi w Jej świętych wizerunkach i o walce, by z serc dzieci wyrwać pobożność maryjną!

Zauważmy: te obelgi, o których mówi Zbawiciel, nie nabrały jeszcze charakteru szatańskiej „epidemii”. Z jednej strony, poprzednim pokoleniom zostało oszczędzone programowe wystąpienie przeciwko Królowej Nieba i Ziemi, z drugiej, możemy zaryzykować twierdzenie, że objawione w Pontevedra nabożeństwo pierwszych sobót nie było w minionych dziesięcioleciach tak aktualne jak dziś. Może więc słowa Jezusa dotyczą naszych czasów. Może grzechy i obelgi skierowane przeciwko Maryi staną się groźną chorobą epoki dzisiejszych chrześcijan. Stawiamy ostrożne pytanie: czyżby czekały nas czasy prześladowania tego, co Maryjne?

Mając to pytanie w sercu, zaglądamy do „Apeli” Siostry Łucji. W przepięknym rozdziale omawiającym znaczenie nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi wizjonerka pisze, że „Maryja jest matką nowego pokolenia… które się narodzi z tej Niewiasty zapowiedzianej przez Boga i zatriumfuje w walce z pokoleniem szatańskim, miażdżąc mu głowę”. Siostra Łucja powtarza kilkakrotnie swą zapowiedź pojawienia się „nowego pokolenia”, które z Serca Maryi czerpać będzie siłę do walki z szatanem. Wśród zdań, jakie wyszły spod pióra wizjonerki, mamy zdumiewające nawiązanie do raju: „Maryja jest Matką tego nowego pokolenia, podobnie jak była tym nowym drzewem życia, zasadzonym przez Boga w rajskim ogrodzie świata, aby wszystkie dzieci mogły się żywić jego owocami”. Dobrze wiemy, co stało się w raju. Szatan nie dopuścił, by drzewo życia karmiło Boże dzieci! Zwiódł pierwszych rodziców swoimi obietnicami i pozbawił ludzi dostępu do wielkiego drzewa życia! Czyżby Siostra Łucja sugerowała, że dziś powtarza się ta sama sytuacja: Bóg daje nam Niepokalane Serce Maryi – Drzewo Życia, a szatan uczyni wszystko, by odsunąć nas od niego? Jeśli tak, to pytamy: jakim środkiem posłuży się tym razem? Jaką pokusą będzie chciał zwieść ludzkość? Co uczyni, by Maryja „nie istniała” w ludzkim życiu, a konsekwentnie, by nie stała się „Matką tego potomstwa przeznaczonego przez Boga do zmiażdżenia głowy węża piekielnego”? Musimy też postawić jeszcze jedno bardzo bolesne pytanie: czy powtórzy się sytuacja z raju? Czy szatan wygra? Na szczęście znamy ostateczną odpowiedź: nie, bo Niepokalane Serce zwycięży! A więc pojawi się zapowiadane przez Siostrę Łucję „nowe pokolenie”,którym posłuży się Bóg, by doprowadzić do zapowiedzianego triumfu Serca swej Matki.

Głos rektora Fatimy

Szukamy dalej wskazówek pozwalających zajrzeć w głąb fatimskich zapowiedzi. Teraz wsłuchujemy się w głos świadków. Zatrzymujemy się nad słowami, które wypowiedział rektor sanktuarium w Fatimie zimą 2002 r. i 2004 r.
Wydaje się, że układają się one w prosty schemat, który mówi o zapowiadanym w Pontevedra przyjściu czasów zmasowanego ataku na cześć Maryjną. Co więcej, wypowiedzi księdza rektora zdają się sugerować, że niektóre narody stawią opór poniżaniu godności Matki Najświętszej. Posłużmy się cytatami księdza rektora i w skupieniu prześledźmy poniższe rozumowanie:

  1. Ksiądz Luciano Guerra jest przekonany, że historia Fatimy nie zakończy się ze śmiercią wizjonerki, przeciwnie, czeka nas kolejny „przełom fatimski” w dziejach świata, gdyż:
    „Fatima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Jestem przekonany, że tak jak w przeszłości wiele doniosłych wydarzeń zostało związanych z Fatimą, tak samo i w przyszłości jeszcze coś bardzo ważnego się wydarzy (…). Wydaje mi się, a mówię to bez zarozumiałości, że Fatima będzie wielkim znakiem naszych czasów”.

     

  2. Ksiądz rektor uważa, że rozwój Fatimy stanie się możliwy przede wszystkim dzięki narodom słowiańskim, gdyż:
    „Europa była zawsze pilotem roznoszącym nowe idee, cywilizację. Ale narody Europy Zachodniej wyczerpały już chyba swoją misję. Zaś narody słowiańskie? One nie powiedziały jeszcze najważniejszego słowa. Powtarzam, że nie jestem prorokiem, ale wydaje się, że Bóg chce wykorzystać narody słowiańskie do nadania nowego impulsu rozwojowi orędzia fatimskiego, przede wszystkim do nawrócenia Rosji”.

     

  3. Ale, co dla strażnika sanktuarium fatimskiego oczywiste, szatan i oddani mu ludzie uczynią wszystko, by narody słowiańskie nie odegrały roli wyznaczonej im w planach Bożych, by nie pojawiło się tam „nowe pokolenie Maryi”. Zło uderzy w maryjność słowiańską i…
    „Polskę czeka czas katakumb”.
  4. Ale, tak jak było w minionych czasach prześladowań, atak na Maryjny Kościół tylko umocni i oczyści go, gdyż…
    „Jeśli jakiś naród ma być Bożym narzędziem w nawróceniu świata, sam najpierw musi się nawrócić. Jeżeli naród ma się nawrócić, muszą najpierw nawrócić się ludzie, którzy go stanowią…”.
  5. Wreszcie, mówi ks. Guerra, Polacy przetrwają tę próbę zwycięsko, gdyż…
    „Nie znam przyszłości, ale powtarzam: Bóg z pewnością wyznaczył Polsce szczególną rolę”.

    Tyle ksiądz rektor sanktuarium fatimskiego, który w przyszłość Fatimy wprowadza polski element. Teraz czas przyjrzeć się omawianym zapowiedziom z szerszej perspektywy.

Maryjne skrzydło Kościoła

Znana jest wypowiedź ks. kard. Suenensa, który powiedział, że „Kościół jest jak samolot. Ma dwa skrzydła. Jedno ma na imię 'Piotr’, drugie – 'Maryja’”. Jedno to hierarchia: Ojciec Święty, biskupi i kapłani, i związane z ich posługą sakramenty. Drugie to wymiar charyzmatu: Maryja i życie duchowe, i mistyka, i cnoty.

Jesteśmy już świadkami tego, jak wrogowie Boga usiłują podważyć autorytet duchowieństwa i w ten sposób maksymalnie ograniczyć pole działania i wpływy Kościoła. Mnoży się oskarżenia przeciwko kapłanom, podważa się świętość Eucharystii, wprowadza światowe mody kwestionujące wartość sakramentów. (Nie ma tu potrzeby o tym pisać, temat jest znany i boleśnie odczuwany przez wielu z nas). Ale to tylko pierwsze skrzydło! Być może szybciej, niż się spodziewamy, wrogowie uderzą w drugie, niebieskie skrzydło Kościoła – w Maryję i Jej czcicieli. Historia uczy bowiem, że nawet tam, gdzie prześladowania zniszczyły widzialny Kościół z jego hierarchią i życiem sakramentalnym, wiara była w stanie przetrwać w sercach ludzi nawet kilkaset lat – jeżeli tylko pozostała w nich miłość do Matki Najświętszej. Tak było w Japonii, Wietnamie, Chinach, tak było w Związku Sowieckim… Wrogowie naszego zbawienia uczą się z doświadczeń historii. Wiedzą, że maryjność jest kapsułą, w której przetrwa chrześcijaństwo. Słusznie uważa się Maryję za „berło prawowiernej nauki”, „gwarancję ortodoksji”, „pewną drogę zbawienia”. Kto odrzuci Matkę Najświętszą, ten przestaje być chrześcijaninem. Bo – jak nauczał Paweł VI – „chrześcijański znaczy Maryjny”.

Wie o tym nieprzyjaciel. Dlatego wcześniej czy później przeprowadzi zmasowany atak na maryjność Kościoła. W ten sposób będzie próbował położyć tamę rozwojowi orędzia z Fatimy. W ten sposób będzie chciał nie dopuścić do narodzenia się „nowego pokolenia”, które zmiażdży jego głowę.

Pierwsze znaki

Czy nie widzimy już dziwnego oporu, jaki zaczyna dziś rodzić kult Matki Bożej? Czy nie widzimy pierwszych prób ataku na to, co maryjne? Czy nie dostrzegamy, że maryjność i jej potęgę zmieniającą świat zły chce – w imię tego, co nowe – zepchnąć do lamusa historii?

Chce, aby wszystko, co o Maryi, było już tylko w czasie przeszłym. Aby mówiąc o Maryi, zaczynać zdanie od „kiedyś”.

Kiedyś święci powtarzali: „O Maryi nigdy dość”. Kiedyś niemal wszystkie świątynie, jakie budowano pod niebem, nosiły tytuły chwały Matki Najświętszej. Kiedyś ludzie umierali za posiadanie różańca, a włożenie na siebie szkaplerza – szaty Matki Bożej – uważano za większy zaszczyt niż najwyższe odznaczenia. Kiedyś ludzie układali litanie do swej Opiekunki i Pośredniczki, a Kościół z upodobaniem obdarzał je odpustami. Kiedyś poeci prześcigali się w układaniu pieśni na cześć Matki Jezusa, a udany wiersz o Maryi uważali za zwieńczenie całego twórczego życia. Kiedyś kazania o Najświętszej Maryi Pannie odmieniały życie najbardziej zatwardziałych grzeszników. Kiedyś, ale dzisiaj Maryja nie jest już nam potrzebna.

Nie zgódźmy się z diabelską sugestią, że dziś radzimy sobie sami i nie potrzebujemy Jej pomocy, Jej wskazówek, Jej korekt, a już na pewno, że nie potrzebujemy Niepokalanego Serca Maryi. Przecież jest Ono „jedynym środkiem ocalenia świata” (Siostra Łucja), jest „silniejsze od karabinów i broni wszelkiego rodzaju” (ks. kard. Ratzinger)! Ale uwaga: szatan już odniósł pierwszy sukces, te szokujące słowa przeszły bowiem bez echa, nie zwróciły naszego pytającego spojrzenia w stronę Matki Najświętszej…

Ale to tylko pierwsza potyczka, która nie przesądza o niczym. Ostatecznie to my zwyciężymy, nie szatan!

Tylko wytrwajmy przy Niej. Bądźmy gotowi na czas katakumb, byleby tylko nie wyrzec się swej wiary i miłości do Maryi. Nie poddajmy się atakom, które idą ze stolicy Nowego-Ładu-Bez-Boga!

Bo Maryja to droga najpiękniejsza. Bo Maryja to droga najpewniejsza. Bo Maryja to życie nowe, życie, które się nie kończy.

Nawet wśród prześladowań, nawet w opuszczeniu, nawet będąc otoczonym przez grono prześmiewców. My wiemy, że nasza droga zawsze będzie zwycięska!

To tylko garść autorskich refleksji… Nie, to coś więcej. To również zapewnienie, które płynie do nas z Fatimy.

PRASA O FATIMIE – Nasz Dziennik 26-28 marca 2005