O sądzeniu i ocenianiu

O sądzeniu i ocenianiu…

Drogi Czytelniku, jeżeli czytałeś artykuł o braterskim upomnieniu w poprzednim numerze Naszego Kościoła, to może przyszła Ci na myśl refleksja, że zanim dokonasz napomnienia to stajesz przed problemem dokonania oceny osoby, którą chcesz upomnieć. Posuwając się dalej możemy mówić nawet o jej osądzaniu. Zacznę od stwierdzenia, że duchowa ocena samego siebie, własnych czynów, innych ludzi, bądź rozgrywających się wokół nas spraw jest bardzo trudna, ale często potrzebna i konieczna. Ale czy ocenianie i osądzanie są tym samym, czy to dwie różne rzeczy? Spróbuję na to odpowiedzieć.

Wielu uważa, że każdy człowiek stoi sam przed Bogiem i nikt inny nie jest w stanie wydać obiektywnej opinii o jego życiu i czynach, a zwłaszcza w kwestii zbawienia. Życie innych ludzi — w szczególności religijne — jest traktowane jako sfera prywatna, swego rodzaju „tabu” dla osób postronnych. Tak więc każdy przejaw krytyki jest uznawany za osądzanie i nietolerancję, bezprawne wtargnięcie w nietykalną sferę osobistą. Jezus powiedział też: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.” (Mt 7, 1-2) Ewangelista Łukasz pisze z kolei: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.” (Łk 6,37) Jak należy rozumieć te biblijne słowa.

Dla wielu osób oceniać i osądzać znaczy to samo, pomimo, iż istnieje znaczna różnica pomiędzy tymi pojęciami. Słowu „oceniać” wcale nie musimy nadawać negatywnego wydźwięku. Oznacza ono po prostu zajęcie stanowiska wobec danej sprawy w kategoriach „dobre – złe”, „właściwe – niewłaściwe”, co jest praktycznym zastosowaniem zasad objawionych przez Boga w Biblii. Pozwala zarówno nam samym, jak i innym ludziom rozwijać się i zmierzać we właściwym kierunku. Rozróżnianie tego, co dobre, od tego, co złe, jest tak samo ważne w naszym życiu duchowym jak i w sprawach dotyczących bytu materialnego. Słowa takie, jak „potępić”, czy „osądzać” mają negatywne skojarzenia i sugerują złą postawę. Natomiast ocena wywodzi się z pragnienia poznania i przyjęcia prawdy oraz chęci udzielenia innym pomocy. Jeżeli jednak brakuje przy ocenianiu tej motywacji, nawet całkowicie sprawiedliwe i właściwe upomnienie może obrócić się w pozbawione miłości i niemiłosierne potępienie.

Szereg fragmentów w Piśmie mówi przeciwko obłudnej i faryzejskiej postawie. Ostrzeżenie to piętnuje postawę wyniosłości i obłudy, z jaką faryzeusze podkreślali grzeszność innych, nie chcąc dostrzec swojej własnej. Nie ma w nim zakazu „usuwania drzazgi z oka brata”. Jezus krytykował jedynie zły sposób i złą postawę. Główną myślą Jezusa było to, że powinniśmy widzieć nasze własne grzechy poważniej, niż grzechy innych. Oznacza to samokrytykę i odwrócenie się od własnych grzechów. Właśnie te rzeczy uzdalniają nas do pomocy innym. „Czemu to widzisz drzazgę w oku brata, a belki w swoim oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku?” Już samo porównanie użyte w przypowieści zupełnie nie nadaje się na poparcie rozpowszechnionego poglądu, że „drzazga w oku, czyli grzechy innej osoby, nie są moją sprawą”, ponieważ drzazga w oku powoduje przenikliwy ból i chęć jak najszybszego pozbycia się jej. Faktyczną intencją Jezusa w tej przypowieści było ostrzeżenie przed osądzaniem pozbawionym miłości. Jest to zachęta do trzeźwego krytycyzmu i oceny. Jezus chciał, aby sobie samemu postawić pytania: „Kto jest tym, który nie wejdzie do Królestwa Bożego?”, „Po jakich owocach poznam, kto jest fałszywym prorokiem?”. Zatem Jezus z pewnością nie uważał oceniania i bycia krytycznym za coś niewłaściwego.

Ocenianie jest nieodłącznym przejawem miłości. Aby udzielić komuś pomocy takiej, jakiej by sobie tego życzył Bóg, musimy wyrobić sobie pojęcie o stanie relacji tej osoby z Nim, biorąc pod uwagę jej życie, poglądy i uczynki, uwzględniwszy słabości. Niestety większość ludzi odbiera krytykę bardzo osobiście, gdyż są oni na to zbyt pyszni. Z pewnością łatwiej jest – aby zejść z drogi konfliktom – unikać konfrontowania innych z ich błędami i wyzwania ich do zmiany. A zatem ocenianie samo w sobie w ogóle nie jest negatywnym pojęciem. Ponadto jest ono niezbędną podstawą chrześcijańskiej miłości do Boga, do prawdy i do wszystkich ludzi. Brak oceniania czy sądzenia niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw.

Po pierwsze prywatne życie chrześcijan staje się niedostępne dla braci i sióstr w wierze. Szczere i otwarte obchodzenie się ze sobą nawzajem oraz braterska miłość mogą nas doskonalić i nieść wzajemną pomoc. W przeciwnym wypadku nie wiemy, jaki jest duchowy stan brata.

Po drugie wraz z zauważalnym zanikiem napominania i wspólnych wysiłków wspólnot, by prowadzić grzeszących do nawrócenia, walka Kościoła o świętość będzie traciła coraz bardziej na sile ze stratą dla nas.

Po trzecie zaniechanie koniecznej duchowej pomocy w postaci napominania dostarczy żyznej gleby dla rozwoju ukrywanych grzechów. Umożliwi to obłudne życie pseudochrześcijańskie na łonie Kościoła, niosąc negatywne wzorce dla wszystkich wierzących.

Po czwarte w wyniku braku oceniania lub osądzania, chrześcijaństwo stanie się podatne na fałszywe nauki i błędy w pojmowaniu Boga. Kościół przestanie być „solą ziemi, światłem świata”, tym, który sądzi świat i wzywa go do pojednania z Bogiem. Przed tymi wszystkimi niebezpieczeństwami musimy się obronić.

Spójrzmy teraz krytycznie na samych siebie. Po pierwsze nie bądźmy obłudni. Najlepiej ujął to św. Łukasz pisząc: „Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata”. (Łk 6, 42).

Biblia motywuje nas do podjęcia odpowiedzialności za naszych braci. A mimo to coraz częściej słyszymy słowa „Nie osądzaj!”. Chyba najczęściej padają one wtedy, gdy pragniemy komuś powiedzieć, że żyje w grzechu. Trzeba jednak mieć świadomość, że podejmując się sądzenia, stawiamy się w roli sędziego. Rola sędziego polega głównie na orzeczeniu czy dany człowiek jest winny lub niewinny. Sędzia również wymierza odpowiednią karę. I stąd biblijne „nie osądzaj” oznacza: nie wydawaj ostatecznego werdyktu wobec jakiejkolwiek osoby „ten na pewno będzie potępiony”, lub „ten na pewno pójdzie do nieba”. Nie możesz tego robić, ponieważ tego nie wiesz. Tylko Bóg zna tajemnice ludzkiego serca i tylko on może stwierdzić czy dany człowiek zasługuje na potępienie czy też zostanie dopuszczony do grona zbawionych. Nawet ten, który grzeszył przez większość życia, może doświadczyć cudu i nawrócić się na chwilę przed śmiercią. To jednak nie znaczy, że nie wolno nam oceniać ludzi. Gdybyśmy zaprzestali oceniania rzeczywistości w imię błędnej interpretacji słów „nie osądzaj”, stalibyśmy się skrajnie naiwni. Nie ma również nic wspólnego z osądzaniem upomnienie drugiej osoby z powodu grzesznego życia. Upomnienie jest bowiem wyrazem miłości, ponieważ przestrzega przed potępieniem. Również dzięki umiejętności oceniania innych, łatwiej nam będzie zmienić własną postawę. Uznanie, bowiem własnych niedoskonałości i wysiłek zmierzający do ich usunięcia pozwala spojrzeć współczująco na niedostatki innych. Jak nie można uwolnić się od belki, tak też nie można wydawać sądu na temat drzazgi twego brata.

Czy jest jakiś fragment Pisma Świętego, który uzasadnia rozumienie słów „nie osądzaj”, jako przestroga, aby nie wydawać wobec kogokolwiek ostatecznego wyroku? Tak, są to słowa z Listu św. Jakuba:

„Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego! Kto oczernia brata swego lub osądza go, uwłacza Prawu i osądza Prawo. Skoro zaś osądzasz Prawo, jesteś nie wykonawcą Prawa, lecz sędzią. Jeden jest Prawodawca i Sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. A ty kimże jesteś, byś osądzał bliźniego? (Jk 4,11-12).

A zatem, ocenianie postępowania ludzi nie wpisuje się w Jezusowe ostrzeżenie, aby nie osądzać. Każdy człowiek otrzymał od Boga dar rozumu, aby oceniał ludzi, sytuacje. W przeciwnym razie, jak bylibyśmy w stanie zachować słowa: „Bądźcie roztropni (przebiegli) jak węże, a nieskazitelni jak gołębie”. (Mt 10,16). Rozumiejąc wszystkie te niebezpieczeństwa jakie związane są z ocenianiem i osądzaniem, należy podkreślić, że Biblia motywuje nas do podjęcia odpowiedzialności za naszych braci, do zachęcania ich i napominania. Dzięki temu można utrzymać we wspólnocie miłość i posłuszeństwo oraz czystość zgodnie z Bożą wolą.

[Andrzej]

„Nie rozliczajmy innych.
Rozliczajmy siebie.”

ks. Jan Kaczkowski

O sądzeniu i ocenianiu