|

Emilia Obroślak

Grudzień 2024 – Rozważnia różańcowe ze św. Alojzym Orione

„Bóg wszechmogący przez wiarę mocen jest z kamieni wzbudzić sy­nów Abrahamowych (…). Posługuje się rzeczami słabymi, aby zawstydzić silne, tak aby wszyscy poznali, że wielkie rzeczy nie są dziełem człowieka, ale należą do Niego”. Wiara, na której Bogu zależy, to nie tyle wiara w Boga, ile wiara Bogu, zaufa­nie. Do wiary, że dla Boga nie ma nic niemożliwego, dodajmy niezachwia­ną ufność, iż Bóg nas kocha i pragnie naszego dobra.

„Żyjemy w wieku, który jest pełen zimna i śmierci w dziedzinie życia duchowego. (…) Nie damy duszom blasku życia, ognia i światła miło­ści, jeśli wpierw sami nie będziemy rozpaleni miłością”. Maryja po zwiastowaniu nie zamknęła się w odosobnieniu, by w ciszy kontemplować tajemnicę wcielenia. Poszła do Elżbiety, by być przy niej. Cza­sami mamy tylko jedną szansę, by spotkać się z człowiekiem i „ogrzać” jego codzienność. Jeśli ją przegapimy, możemy rozminąć się z Bogiem.

„Odnowimy świat w Chrystusie, gdy będziemy żyli Chrystusem i gdy rzeczywiście przemienimy się w Chrystusa”. Co zrobić, by Chry­stus narodził się we mnie? „Duch daje życie” (J 6,63). Będę poznawała Jezusa w Piśmie Świętym i prosiła Ducha, by otwierał moje serce.

„Wszystkie uczynki dokonane z myślą o naszej chwale i rozgłosie tracą swą świeżość w oczach Pana i są jak kwiat, który przeszedł przez wiele rąk i jest prawie zwiędły”. Poza Maryją, Józefem, Symeonem i prorokinią Anną nikt w Świątyni Jerozolimskiej nie zdawał sobie sprawy z tego, kto jest ofiarowywa­ny Bogu, ani że robią to najwięksi święci. Tylko Bóg ze wzruszeniem przyjął swego umiłowanego Syna.

„Ileż się nachodziłem dla powołań biednych chłopców! Wspinałem się po tylu schodach. Kołatałem do tylu drzwi!”. Żeby była sprawowana Eucharystia, abyśmy mogli przyjmować Pana w Komunii Świętej, potrzebujemy kapłanów. Twórz­my dobrą atmosferę w naszych domach, wspólnotach, parafiach, przestrzeni publicznej, aby młodzi ludzie nie obawiali się odpowie­dzieć na głos powołania.

„Gdyśmy zostali ochrzczeni w Chrystusie, wtedy przyoblekliśmy się w Chrystusa; obecnie wszyscy jesteśmy w Jezusie Chrystusie synami Bożymi przez wiarę” (por. Ga 3, 26-27). Jezus pragnie wprowadzić mnie w zażyłą relację z Bogiem Ojcem. Z Synem Bożym łączy mnie relacja braterska, oblubieńcza, przy­jaźni, ale potrzebuję też Ojca. Jeśli sobie tego nie uświadamiam, mogę zacząć od myśli, że Ojciec tęskni za mną. Może wtedy drgnie moje serce?

„Zwyciężyły mnie nie Jego cuda, nie Jego zmartwychwstanie, ale Jego miłość – ta miłość, która zwy­ciężyła świat!”. Maryja nie prosiła Jezusa o cud dla siebie, lecz dla innych. Miłość jest największym cudem. Bóg jest miłością. Stworzył nas na swoje podobieństwo.

„Celem kapłaństwa jest zbawiać dusze, szczególnie te, które się oddaliły od Boga i czują się zagubione. (…) Uchowaj mnie więc, Panie, od złudzenia, że ja – kapłan – mam się zajmować tylko tymi, którzy chodzą do kościoła i przyjmują sakramenty”. Przypowieści o miłosiernym Ojcu i dwóch synach, o zagubionej owcy i drachmie pokazują, że można się zagubić, zarówno będąc daleko od domu, jak i pozostając w nim.

„Światło i żar Boży / nie obraca mnie w popiół, / ale hartuje, oczysz­cza i uszlachetnia; / rozszerza moje serce, / tak że chciałbym objąć / mo­imi małymi ludzkimi ramionami / wszystkie stworzenia i doprowadzić je do Boga”. W chwilach głębokiego doświadczenia Boga, gdy Jego Serce pulsowało w moim sercu, czułam Jego czułość wobec ludzi, Jego prze­jęcie się ludzkim cierpieniem, Jego solidarność z człowiekiem.

„«Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim» (J 6,56) – powiedział Pan Jezus. Czy jest coś lepszego niż nasze zamieszkanie w Panu, a Jego w nas?”. Eucharystia wszczepia mnie w Jezusa, który jest winnym krzewem. Trwać w Jezusie znaczy „zamieszkać” w Nim i pozwolić, by On „zamieszkał” we mnie. „Zamieszkanie” kojarzy mi się z domem, bezwarunkową miło­ścią, byciem u siebie i byciem sobą. Należeniem do siebie nawzajem. W domu zawsze jest dla mnie miej­sce. I najdroższe osoby.

„[Chrystus] rozmnożył chleb, ale nie dla siebie – dla rzesz. Nie był przyczyną płaczu, sam płakał za wszystkich, i to płakał krwią! Osu­szał łzy ludziom i tylu duszom stra­conym”. Łzy Boga… nad Jerozoli­mą, nad grobem Łazarza, cierpiącą Marią i Martą… Wyobrażam sobie, że Jego oczy lśniły ze wzruszenia w Wieczerniku, błyszczały łzami szczęścia w poranek wielkanoc­ny… W Ogrójcu Jego łzy mieszały się z potem jak gęsta krew… Łzy Boga… Modlitwa Boga…

„On, który kazał Piotrowi schować miecz do pochwy, który nie przelał niczyjej krwi, oddał wszystką swoją boską krew i swoje życie za ludzi bez różnicy – za Żyda, Greka, Rzymianina czy barbarzyńcę; prawdziwy Król pokoju – Bóg, Ojciec, Odkupiciel wszystkich!”. Nie oddać ciosu, powstrzymać się od odwetu, wbrew naturalnym ludzkim skłonnościom. Świadomie, w pełnej wolności oddać życie. To nie słabość, ale siła, przed którą zamykam usta.

„Czyńmy dobro wszystkim – dobro zawsze, zła zaś nigdy i nikomu!”. Za szyderstwa, ostrą koronę, bicie po głowie, szkarłatny płaszcz na pośmiewisko, za haniebne ukrzyżowanie – milczenie. Upo­karzanie drugiej osoby nie odbiera jej godności, ale obnaża szyderców. Myślę o Jezusie tak, jak opisuje Go kolęda: „Pan wielkiego majestatu”.

„Słowa pełne żaru to: / cierpieć, milczeć, modlić się, kochać, / dać się ukrzyżować i adorować. / Wstąpię na moją kalwarię jak cichy baranek”. Osoby, które najbardziej kochamy, są naszym największym szczęściem i radością. Bywają jednak sytuacje krzyża, kiedy najbardziej z ich powo­du cierpimy. Miłość ma prawo boleć.

„Umarł z rękami rozciągniętymi pomiędzy niebem a ziemią, przywo­łując wszystkich – i aniołów, i ludzi – do swojego Serca otwartego i rozdar­tego, pragnąc objąć i zbawić w tym Boskim Sercu wszystkich, ale to wszystkich; Bóg, Ojciec, Odkupiciel wszystkiego i wszystkich!”. Wielu wierzących uważa, że Bóg Ojciec, który „posłał” na śmierć swego Syna, był okrutny. Zrozumiałam, że to była najwyższa ofiara, największe poświę­cenie ze strony Ojca – aby uratować każdego człowieka. Rodzic wolałby sam cierpieć, niż patrzeć na mękę dziecka. Wielka kropla w filmie Pasja, która spada na ziemię po sko­naniu Jezusa, to „łza” Boga Ojca.

„Chrystus walczy o swój Kościół, / traktując sprawiedliwie tych, którzy Go zdradzili (…). / On sam walczy, / ale dlatego, że Chrystus jest Barankiem Bożym, / zwycię­ża miłosierdziem!”. Jak piękne są spotkania Jezusa z Jego najbliższymi po zmartwychwstaniu: w Wieczer­niku mimo drzwi zamkniętych, w drodze do Emaus, nad Jeziorem Tyberiadzkim… Żadnych wyrzutów, wymówek. Tylko jedno pytanie: czy miłujesz Mnie?

„Do zmarłych rzekł: «Wstańcie!», i na ten wszechpotężny głos śmierć została zwyciężona, i umarli po­wracali do życia”. Życie wieczne nie zaczyna się w niebie, ale na zie­mi. To relacja człowieka z Jezusem, Bogiem Ojcem i Duchem Świętym, do której jesteśmy powołani i uzdol­nieni. Jezu, weź mnie za rękę i za­prowadź do Ojca. Do domu.

„Konieczne jest wielkie odrodze­nie wiary (…)! I musi to być wiara zastosowana do życia. Potrzebny jest duch wiary, ogień wiary, poryw wiary; potrzebne są: wiara miłości, miłość wiary, ofiara wiary!”. W domach to często matki prze­kazują wiarę swoim dzieciom. Kobiety mają szczególną intuicję wiary związaną zapewne z ich wrażliwością. Duch Święty jest jak matka, ma macierzyńskie oblicze, pełne czułości.

„Nasze dusze i nasze słowa / powin­ny lśnić, być czyste, jakby dziecięce, / i powinny nieść wszystkim powiew wiary, / dobroci, pokrzepienia, / który podniesie w górę – do nieba”. Doświadczamy nieba na ziemi: w niewinnych oczach, serdecznym uścisku, pomocnej dłoni, ciepłych słowach, łzach szczęścia, dotyku Boga. O takim niebie marzę.

„Kto naśladuje Maryję, pokona / swoich nieprzyjaciół i dojdzie do królestwa, / w którym Ona królu­je wraz ze swym Synem”. Wciąż chciałabym robić karierę, więcej zarabiać, być wpływową osobą. Du­chu Święty, proszę, niech głęboko przeniknie mnie prawda o tym, że Maryja i Józef nie zabiegali o pienią­dze i chwałę. Ich skarbem był Bóg. Ja także chcę być ubogą w duchu.


Wszystkie cytaty za: Ksiądz Orione. W imię Boskiej Opatrzności. Najpiękniejsze stronice.

Podobne wpisy