Gazetka parafialna dzieciom

ZAPROSZENIE NA RORATY

TAK SIĘ ZDARZA RAZ DO ROKU ŻE PO CIEMKU, W NOCY MROKU DO KOŚCIOŁA IDĄ DZIECI LAMPION DROGĘ IM OŚWIECI

STOI GRUDZIEŃ W KALENDARZU STOS SERDUSZEK PRZY OŁTARZU NIOSĄ DZIECI Z MODLITWAMI I DOBRYMI UCZYNKAMI

ADWENT – CZAS OCZEKIWANIA TAK MÓWIŁA MOJA MAMA ADWENT-SCHODY WPROST DO NIEBA NA RORATY CHODZIĆ TRZEBA

CHOCIAŻ BARDZO CHCE SIĘ SPAĆ CHOCIAŻ CZASEM TRUDNO WSTAĆ

BIEGNĄ DZIECI DO KOŚCIOŁA GDZIE DZIECINA MAŁA WOŁA

BO ZACZĘŁY SIĘ RORATY I DLA MAMY I DLA TATY NO I DLA MNIE-TO SIĘ WIE! CIEBIE TEŻ ZAPROSIĆ CHCĘ

NIECHAJ NIC CIĘ NIE ZNIECHĘCA BY NIE BRAKŁO TWEGO SERCA NA RORATY W GRUDNIU CHODŹ TAM JEZUS OFIARUJE SWĄ MOC

Autor: Agata Dziechciarczyk

Bunt świętego Mikołaja

Po niebie rozeszła się plotka: święty Mikołaj się zbuntował. Na razie jeszcze nie wiadomo, co się stało, w czym rzecz i o co chodzi. Ale już wszyscy wiedzieli, że święty Mikołaj się zbuntował. Chociaż prawdę mówiąc, to niektórzy nie chcieli w to uwierzyć. Jak to? Święty Mikołaj? Taki kochany, taki serdeczny, taki miły dla wszystkich? Aniołki ze wszystkich stron pozlatywały się, otoczyły świętego Mikołaja – a on siedział na chmurce i faktycznie był zbuntowany.

– O co ci chodzi, święty Mikołaju?

Hałas był taki wielki, że nawet nie można było dosłyszeć, co święty Mikołaj odpowiedział. Bo odpowiedział. Ale nikt niczego nie zrozumiał. Wobec tego święty Mikołaj machnął ręką i dopiero się uspokoiło. I wtedy wreszcie wyszło szydło z worka. Święty Mikołaj oświadczył:

– Ja nie chcę mieć swojego święta raz w roku. Ja chcę mieć święto we wszystkie dni roku.

– Jak to we wszystkie dni roku? Przecież w roku mają rozmaite święte i rozmaici święci swoje dnie własne. A to święta Felicyta czy święta Petronela, a to święty Jan, a to święty Tomasz. Jakże ty byś chciał mieć wszystkie święta w roku? Ty, który tylko rozdajesz, rozdajesz i rozdajesz. Myśmy myśleli, że kiedyś nawet swój dzień oddasz komuś i już nie będzie szóstego grudnia świętego Mikołaja, tylko jakiś święty Kleofas albo Atanazy. A ty mówisz, że chcesz wziąć wszystkie dni roku dla siebie.

Gdy już naświergotały się aniołki, święty Mikołaj znowu machnął ręką i powiedział:

– Nic nie rozumiecie.

– No to powiedz wreszcie, o co ci chodzi – wybuchł świergot na wszystkie głosy.

– Ja chcę być między ludźmi przez cały rok, a nie tylko jeden dzień w roku. Świergotanie ucichło, wszyscy zaczęli tak intensywnie myśleć, aż huczało w niebie.

– A jak to chcesz być cały rok na ziemi? – zapytało wreszcie nieśmiało jakieś aniolątko.

– Chcę wciąż po kryjomu rozdawać wszystkim podarki.

– Aaaaaa! – przez niebo przeleciał głęboki okrzyk i westchnienie ulgi. – O to ci idzie! To czemu nie mówisz od razu?

– No mówię cały czas, ale nie słyszycie, bo nic tylko hałasujecie.

– No dobrze. Ale jak to chcesz zrobić?

– Chcę być między ludźmi cały Boży rok i rozdawać po kryjomu podarki – powtórzył raz jeszcze.

– I co będziesz robił? Będziesz rozdawał? Przecież ci braknie. Nie nadążysz. Cały rok! Ty się przygotowujesz przez cały rok na ten jeden dzień, żeby nadążyć, a teraz chcesz cały rok rozdawać? Jak ty to chcesz zrobić?

– Sam bym nie potrafił. Ale z moimi aniołkami to potrafię.

– Jak to z aniołkami potrafisz? A one skąd nazbierają tyle prezentów?

– Nie, one nie będą rozdawać prezentów – znowu święty Mikołaj zaskoczył całe niebo. Aż wszyscy zamarli, usłyszawszy to oświadczenie.

– Wreszcie to samo aniolątko zapytało:

– Aniołkowie nie będą rozdawali prezentów?

– Nie.

– To co będą rozdawali?

– Dobre rady – oświadczył święty Mikołaj stanowczo, uważając, że koniec dyskusji.

Ale to nie był żaden koniec, a raczej początek. Bo po ciszy, która po raz trzeci zapadła w całym niebie, znów zapytał odważny aniołek:

– A do czego będą namawiali ludzi?

– Żeby się bawili w świętego Mikołaja, żeby byli jak święty Mikołaj.

To znaczy jak? Żeby rozdawali prezenty?

– Mogą być prezenty, mogą być nieprezenty. Może być coś dobrego zrobionego drugiemu człowiekowi. Tylko bezinteresownie. A to przypilnować dziecko, a to odprowadzić do szkoły, a to poczęstować drugim śniadaniem – święty Mikołaj nagle rozgadał się na dobre. – A to pożyczyć długopis, gumkę, książkę, odwiedzić chorego kolegę, opowiedzieć, co było w szkole, przerobić z nim lekcje, wynieść śmieci, pozmywać naczynia, zrobić zakupy, wyprać swoją bieliznę, żeby mamie ulżyć. Ale tak jak ja. Żeby nikt nie widział. A nawet jak będzie widział, żeby to było naprawdę bezinteresownie.

– Aaaaaa – znowu głęboki oddech przeleciał przez całe niebo i wszyscy zaczęli trochę rozumieć świętego Mikołaja.

– Tylko nie na to, żeby się pochwalić – tłumaczył święty – jaki to ja jestem dobry”. Tylko nie na to, ażeby na tym zrobić interes: “Ja ci daję, ale ty będziesz mi musiał oddać”. Coś za coś. “Ja ci teraz pomogę, a ty mi potem pomożesz. Ja ci teraz zrobię, ale ty mi potem zrobisz. Ja ci teraz daję, ale ty mi potem dasz. Ja ci teraz pożyczam, ale ty mi potem pożyczysz”. Rozumiecie? – tu święty Mikołaj rozejrzał się po słuchających go aniołkach. – To nie ma być interes – powtórzył. – To ma być za darmo. Z miłości.

– Tak jak Pan Bóg to robi? – spytał ktoś.

– O właśnie, dokładnie tak jak Pan Bóg robi – potwierdził święty. – Będę z moimi aniołkami wszędzie na ziemi. I będę wszystkich namawiał, żeby przez cały rok dawali rozmaite prezenty swoim bliskim bezinteresownie.

ks. Mieczysław Maliński


Gazetka parafialna dzieciom