ROZWAŻANIE MODLITWY “OJCZE NASZ”

ROZWAŻANIE MODLITWY “OJCZE NASZ”

Trwa Rok Modlitwy ogłoszony przez Papieża Franciszka. Gdy zacząłem się zastanawiać co jeszcze mogę zrobić, aby moja modlitwa była milsza Bogu, to po chwili zastanowienia uznałem z pokorą, że najlepsze co mogę zrobić to powtórzyć za uczniami: „Panie, naucz nas się modlić” (Łk 11,1). Uczniowie widzieli jak Jezus się modlił i chcieli się nauczyć, jak to się robi. A Jezus nigdy nie odmawia. I tak staje się nauczycielem modlitwy dla swoich uczniów, podobnie jak z pewnością chce nim być dla nas wszystkich., dla mnie również. Tym samym modlitwa „Ojcze nasz” stała się najważniejszą modlitwą, naszą drogą do chwały Ojca, ale również drogą prowadzącą nas przez życie do Ojca.

Tej modlitwy nauczył nas sam Jezus. Dlatego wszędzie i po wszystkie czasy będzie ona modlitwą chrześcijan i to modlitwą wzorcową. „Ojcze nasz” stanowi podstawę każdej modlitwy chrześcijanina. Od początku wyznawcy Jezusa uważali, że jest to modlitwa różniąca ich od innych. Jest ona codziennie recytowana i śpiewana od jednego krańca ziemi po drugi. Codziennie odmawiają ją dorośli i dzieci. Codziennie też jest śpiewana lub recytowana w liturgii Kościoła. Jest to modlitwa, która łączy wszystkie dzieci wspólnoty Chrystusa. Tekst „Modlitwy Pańskiej” znajduje się w dwóch Ewangeliach: św. Mateusza i św. Łukasza. Liturgia i praktyka Kościoła przyjęła pierwszą wersję. W tych dwóch wersjach św. Mateusza i św. Łukasza dostrzega się uderzające podobieństwa. W pewnych wypadkach są to te same słowa. Ale istnieją również różnice. Według Ewangelii św. Mateusza na początku swojej działalności Jezus wygłosił „Kazanie na Górze”. W nim znajduje się właśnie „Modlitwa Pańska” (Mt 6.9-13). Natomiast św. Łukasz podaje, iż Chrystus wygłosił „Ojcze nasz” znacznie później, a mianowicie w czasie wędrówki z Galilei do Jerozolimy (Łk 11,2-4). Według Mateusza Jezus wypowiedział słowa „Ojcze nasz” z własnej inicjatywy, a według Łukasza na prośbę uczniów. Tekst „Ojcze nasz” w Ewangelii św. Mateusza jest bardziej rozwinięty i zawiera siedem próśb. Natomiast wersja Łukaszowa jedynie pięć. Obydwie wersje należy przypisać Jezusowi. Mateusz był apostołem i ewangelistą, Łukasz natomiast był uczniem apostołów i ewangelistą. Jezus na pewno tylko jeden raz wygłosił modlitwę „Ojcze nasz”.

Apostołowie, uczniowie Chrystusa, widzieli wiele nadzwyczajnych i zdumiewających znaków – cudów, których dokonał Jezus na ich oczach. Widzieli uciszenie burzy na morzu, cudowne rozmnożenie chleba, uzdrowienie chorych, trędowatych i kalek, a nawet wskrzeszenia umarłych, co bezsprzecznie wprowadziło ich w niemałe zdumienie. A jednak jest w tym coś zastanawiającego, że mogąc Jezusa prosić o wszystko, nie proszą Go o dar czynienia cudów, ale właśnie o dar modlitwy, jakby podświadomie, na podstawie obserwacji modlącego się Chrystusa, rozumieli, że jeśli będą umieli się tak modlić jak On, to wszystko inne będzie im przydane.

Wielki i ważny to był moment w dziejach ludzkości! Jezus Chrystus, Bóg Wcielony, poucza uroczyście ludzi, jak mają się modlić. Nieskończona Dobroć otwiera im swe serce i pragnie, by ci, którzy dotąd chodzili w ciemności, ujrzeli światłość wielką (Iz 9,12), i poznali najdoskonalszy i najskuteczniejszy sposób uzyskania pomocy Bożej. Od samego Boga dowiadujemy się, że nie ma doskonalszej modlitwy. Przez to unikamy błędów modlitwy wypracowanej ludzkim umysłem i najprostszą drogą trafiamy do skarbów Serca Bożego.

Ojciec święty Franciszek na jednej ze swych audiencji generalnych powiedział: „Trzeba mieć odwagę, by modlić się Ojcze nasz. O tak, trzeba mieć odwagę powiedzieć Tato i naprawdę wierzyć, że Bóg jest Ojcem, który mi towarzyszy, przebacza, daje chleb, uważnie wysłuchuje wszystkiego, o co Go proszę, przyobleka mnie lepiej niż kwiaty polne. Wierzyć w to wszystko, zaryzykować, bo co by było, gdyby to wszystko nie było prawdą…”

Modlitwę „Ojcze nasz” znamy na pamięć, wyrzuciliśmy ją z naszych ust i serc setki razy. Ale czy to znaczy, że wiemy o niej wszystko? No chyba nie. Możemy tylko poczytywać za szczęśliwego tego, kto odmawiając „Modlitwę Pańską” rozważa uważnie każde jej słowo. Znajduje tam wszystko, czego potrzebuje, wszystko, czego może pragnąć. Spróbujmy stać się takimi szczęśliwcami i z uwagą podejmijmy trud ponownego rozważenia tej wyjątkowej modlitwy, wyjątkowej, bo przekazanej nam przez samego Jezusa.

Dlatego w kilku kolejnych wydaniach Naszego Kościoła spróbujemy się skoncentrować na niemal każdym słowie „Modlitwy Pańskiej”, bo skoro przekazał nam je Jezus, to na pewno są to słowa kluczowe w postrzeganiu Boga, w patrzeniu na nasze codzienne życie. Powinna być naszym programem drogi chrześcijańskiej i powinniśmy nie tylko umieć ją wypowiedzieć, ale nauczyć się żyć słowami modlitwy „Ojcze nasz”. Najlepiej wyjaśnia to Święty Cyprian, który napisał: „Ten, który dał nam życie, nauczył również modlić się. Łatwiej nas Ojciec wysłucha, gdy modlimy się do Niego słowami, których nas nauczył Syn. Modlitwa do Pana, która od Niego samego pochodzi, ma w sobie wiele przyjaźni i zażyłości. Gdy modlimy się, Ojciec rozpoznaje słowa swego Syna, który wstawia się u Niego za nami. A gdy błagamy o odpuszczenie grzechów, zanosimy słowa do naszego Obrońcy”.

Rozpocznijmy nasze rozważania na temat modlitwy „Ojcze nasz”.

Modlitwa „Ojcze nasz” składa się z siedmiu próśb. Pierwsze trzy odnoszą się do oddawania chwały Bogu, a następne cztery wyrażają ludzkie potrzeby. Wśród nich jest tylko jedna prośba o potrzeby materialne.

Pierwsza seria próśb prowadzi nas do Ojca, by być dla Niego: Twoje imię, Twoje królestwo, Twoja wola! Właściwą cechą miłości jest przede wszystkim pamięć o Tym, którego kochamy. W żadnej z tych trzech próśb nie wymieniamy “nas”, ale ogarnia nas “gorące pragnienie”, nawet “niepokój” umiłowanego Syna o chwałę Jego Ojca: “Święć się… Przyjdź… Bądź…”: te trzy błagania zostały już wysłuchane w Ofierze Chrystusa Zbawiciela, a teraz są skierowane z nadzieją na ich ostateczne wypełnienie, ponieważ Bóg jeszcze dla wielu ludzi nie jest wszystkim.

Trzy pierwsze prośby umacniają nas w wierze, napełniają nadzieją i rozpalają miłością. Jako stworzenia, a jeszcze bardziej jako grzesznicy, musimy prosić za nas. To przez imię Chrystusa i przez Królestwo Ducha Świętego nasz Ojciec wypełnia swój zamysł zbawienia nas i całego świata.

Druga seria próśb wznosi się od nas i dotyczy nas już w tej chwili, na tym świecie: “Daj nam… odpuść nam… nie wódź nas… zbaw nas”. Czwarta i piąta prośba dotyczą naszego życia, aby je podtrzymać i uleczyć z grzechu; dwie ostatnie dotyczą naszej walki o zwycięstwo życia.

Cóż więcej dodać na początku rozmowy o modlitwie „Ojcze nasz”? Co powiedzieć o modlitwie, która cała wyszła z umysłu i serca Bożego? Może zacytujmy słowa ks. Piotra Semenenki (współzałożyciela Zgromadzenia Zmartwychwstania Pańskiego): „O Panie, o Nauczycielu, o Mistrzu! Kiedyś tak dawał tę modlitwę Twoim pierwszym wybranym, a przez nich nam wszystkim, nie rzekłeś ani słowa na jej pochwałę, nie dałeś im nawet domyślić się, że ona tak piękna, tak głęboka, tak mądra, tak cudowna, iż wszelką pochwałę przechodzi, i wszelkiej a wszelkiej jest godna! Zamilkłeś Panie! Wiem, dlaczego: Tyś Bóg! Uczyniłeś jak Bóg!”

Pozostańmy przy tej głębokiej myśli Księdza Semenenki. Ale już na samym wstępie rozważań przychodzi myśl, że ani dotąd nie powiedziano, ani nigdy nie opowie się, co by należało i wystarczyło powiedzieć o modlitwie „Ojcze nasz”. Jedno jest pewne, że należy to czynić, bo tak wielka jest głębia tej modlitwy.

(cdn)

ROZWAŻANIE MODLITWY “OJCZE NASZ”