Anioł z Auschwitz

Są postacie, które nigdy nie nazwałyby samych siebie bohaterami, a jednak o ich czynach z podziwem opowiadają kolejne pokolenia. Taka właśnie była Stanisława Leszczyńska – „Mateczka”, położna z Auschwitz.

Katarzyna Krawcewicz

Przyszła bohaterka urodziła się 8 maja 1896 r. w Łodzi, w niezamożnej rodzinie Zambrzyckich. Jej bliscy borykali się z tak dużymi trudnościami finansowymi, że w 1908 r. całą rodziną wyjechali w poszukiwaniu lepszego życia do Rio de Janeiro. Po 2 latach jednak powrócili do kraju i Stanisława podjęła przerwaną edukację.

W wieku 20 lat wyszła za mąż za Bronisława, który był ze cerem. W1920 r. rodzina przeniosła się do Warszawy, by Stanisława mogła rozpocząć naukę w szkole położniczej. Miała wtedy już dwoje małych dzieci i cały dom na głowie, co nie przeszkodziło jej ukończyć szkoły z wyróżnieniem. Po powrocie do Łodzi podjęła pracę położnej i zawód ten wykonywała przez następne 40 lat. Na świat przychodziły kolejne dzieci – w sumie było ich czworo: Bronisław, Sylwia, Henryk i Stanisław.

Po wybuchu II wojny światowej rodzina Leszczyńskich wykazała się niezwykłą odwagą. Organizowała żywność i fałszywe dokumenty dla Żydów. Ojciec i synowie aktywnie działali w strukturach Narodowych Sił Zbrojnych w okupowanej Łodzi. W 1943 r. cała rodzina została aresztowana, a następnie rozdzielona i osadzona w różnych obozach koncentracyjnych. Stanisława wraz z córką trafiły do Auschwitz.

Człowieczeństwo

Stanisława Leszczyńska

Stanisława Leszczyńska w stroju położnej

Udało jej się przemycić do obozu dokument uprawniający do wykonywania zawodu położnej. I kiedy jedna z niemieckich położnych zachorowała, Stanisława ze swoim dokumentem stanęła przed obozowym lekarzem Josefem Mengelem. Dobrze mówiła po niemiecku, więc wyjaśniła, o co jej chodzi.

Poinformowano ją, że dzieci po narodzeniu należy traktować tak jakby już były martwe. Nie posłuchała, nawet kiedy ją pobito. Mengele stanowczo przypomniał jej o tym rozkazie i dodał, że obóz to nie pensjonat. Jej odpowiedź: „Nie, nigdy. Nie wolno zabijać dzieci!”, wybrzmiewała każdego dnia i każdej nocy, gdy przyjmowała na świat dzieci i żadnemu nie zrobiła krzywdy.

BYŁA ŚWIATŁEM
NIE TYLKO DLA
WŁASNYCH
DZIECI, ALE I DLA
CAŁEJ RZESZY
LUDZI, KTÓRZY
DOŚWIADCZYLI JEJ
DOBROCI.

Wydaje się to niewiarygodne, że drobna kobieta potrafi tak po prostu sprzeciwić się człowiekowi, przed którym tak wielu wręcz drżało. Ale takie są fakty. Jeszcze bardziej zdumiewające jest jednak to, że Mengele, który przecież bez trudu mógł się jej pozbyć, ustępował. Nie chciał wierzyć, kiedy mówiła, że żadne z dzieci nie zmarło przy porodzie – przecież noworodki umierały nawet w dobrze wyposażonych szpitalach, a co dopiero przy takim kompletnym braku sterylności. W obozie wszyscy – również on – mówili do Stanisławy: „Mateczko” (Mutti). „Anioł śmierci” nigdy nie zdobył przewagi nad tą, którą nazywano „Aniołem dobroci”. Może dlatego, że jej postawa przypominała o własnym człowieczeństwie. Może dlatego do nikogo, również do niego, nie czuła nienawiści, o nikim nie mówiła złego słowa.

Wiara

„Lubiłam i ceniłam swój zawód, ponieważ bardzo kochałam małe dzieci. Może właśnie dlatego miałam tak wielką liczbę pacjentek że nieraz musiałam pracować po trzy doby bez snu. Pracowałam z modlitwą na ustach i właściwie przez okres mej zawodowej pracy nie miałam żadnego przykrego wypadku” – to fragment Raportu położnej z Oświęcimia, książki, którą Stanisława Leszczyńska zaczęła pisać po przejściu na emeryturę. W Auschwitz organizowała nabożeństwa.

Modliła się przed każdym porodem, a potem dziękowała; do modlitwy zachęcała również matki. Noworodki otrzymywały chrzest. Obozowe warunki niczego nie zmieniły w jej postawie wobec Boga.

Znana jest opowieść o jej więzi z Maryją. Jako położna nieraz była wzywana w środku nocy i wyrwana ze snu często biegła tylko w jednym pantoflu. Stąd wzięła się jej własna modlitwa do Matki Bożej: „Maryjo, załóż chociaż jeden pantofelek, ale przybądź z pomocą”.

Nadzieja

Gehenna obozowa nie pozbawiła jej nadziei, choć z pewnością musiała cierpieć, widząc, jak ocalone noworodki umierają z głodu i z powodu chorób w ramionach swych matek Dzieci nie dostawały przecież żadnych wyprawek pieluchy wtajem- nicy robiono z prześcieradeł, a i tak nie można było opuścić baraku, by je wyprać. Ostatecznie zaledwie trzydzieściorgu dzieciom (na mniej więcej 3 tys., które Leszczyńska przyjęła na świat w obozie) udało się przeżyć i opuścić Auschwitz.

W obozie pozostała aż do jego wyzwolenia. Wraz z córką opuściły go 2 lutego 1945 r. Od razu udały się do kościoła.

Do domu szczęśliwie wrócili również synowie. Mąż, któremu udało się uciec z obozu, zginął podczas Powstania Warszawskiego. Stanisława Leszczyńska powróciła do rodzinnej Lodzi i nadal pracowała jako położna. 27 stycznia 1970 r. spotkała się w Warszawie z matkami oświęcimskimi i dziećmi urodzonymi w obozie.

Światło

Można śmiało powiedzieć, że była światłem nie tylko dla własnych dzieci, ale i dla całej rzeszy ludzi, którzy się z nią zetknęli i doświadczyli jej dobroci. Gdy w 1987 r. papież Jan Paweł II odwiedził Łódź, podkreślił, że Stanisława Leszczyńska jest przykładem chrześcijańskiego bohaterstwa. Jest również przykładem niezwykłej postawy życiowej łączącej w sobie zaufanie do Boga, nadzieję i pogodę ducha. Widziała dobro tam, gdzie wielu nie miałoby odwagi go szukać. W Raporcie położnej… – który nazwano jednym z najcenniejszych dokumentów dotyczących II wojny światowej – czytamy: „W obozie koncentracyjnym wszystkie dzieci – wbrew wszelkim przewidywaniom – rodziły się żywe, śliczne i tłuściutkie. Natura przeciwstawiając się nienawiści, walczyła o swoje prawa uparcie, niezłomnymi rezerwami żywotności. Natura jest nauczycielką położnej. Razem z nią walczy o życie i razem z nią propaguje najpiękniejszą rzecz na świecie – uśmiech dziecka”. Do końca życia Stanisława była wrażliwa na ludzką krzywdę, a szczególnie na cierpienie dzieci.

Pamięć

W1973 r. zdiagnozowano u niej nowotwór. Zmarła 11 marca 1974 r. Została pochowana na cmentarzu św. Rocha na Radogoszczu w Łodzi. Na pogrzeb przybyły tysiące ludzi. W 1996 r., w 100. rocznicę urodzin Stanisławy Leszczyńskiej, jej szczątki zostały przeniesione z cmentarza do kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, w którym przed laty została ochrzczona.

Jej imieniem została nazwana Krakowska Medyczna Szkoła Policealna nr 1 w Krakowie. Na Kielichu Życia i Przemiany Narodu, który na Jasnej Górze złożyły pielęgniarki jako wotum na 600-lecie obecności Cudownego Obrazu Matki Bożej, widnieje wizerunek Stanisławy Leszczyńskiej. Na jej cześć nazwano ulice w Oświęcimiu oraz w Łodzi. Patronuje również działającemu w Łodzi Funduszowi Ochrony Macierzyństwa. W 2020 r. powstał film dokumentalny Położna o losach Stanisławy Leszczyńskiej, wyreżyserowany przez Marię Stachurską, która jest również autorką książki Położna. O mojej cioci Stanisławie Leszczyńskiej.

W 1992 r. rozpoczął się proces beatyfikacyjny Stanisławy Leszczyńskiej.