Wyjdź z Jordanu

(Mk 1.7-11)

Niedziela Chrztu Pańskiego zakończyła pierwszy okres roku liturgicznego, okres Narodzenia Pańskiego. Dużo już słyszeliśmy o Chrzcie Jezusa, a na pewno dużo więcej o własnym Chrzcie. Zapewne większość z nas uczestniczyła w obrzędzie Chrztu świętego, jakże radosnym dla rodziców dziecka, a dla nas wszystkich jest to radość z przyjęcia nowonarodzonego do wspólnoty Kościoła.

Ale chodźmy jeszcze raz nad Jordan, gdzie Bóg przedstawia się ludziom; jest w Trójcy świętej – Jezus w wodzie Jordanu, Bóg w niebie i Duch Boży w postaci gołębicy nad Jezusem. Jest to cenne, bo Bóg przedstawia się nam po kolei, i mówi, że jest we wspólnocie, jest Bogiem w Trójcy Świętej.

W Starym Testamencie spotykamy wielu proroków, przekazujących to co Bóg chciał powiedzieć do ludzi. A teraz przyszedł Syn Boży – Jezus i po Nim nie można nic więcej dodać o Bogu. Najpełniej o Bogu opowiedział Jezus Chrystus, ten o którym głos z nieba mówi, że „jesteś moim Synem umiłowanym”. Teraz tylko Jego słuchajcie. I trzeba mieć świadomość, że w historii zbawienia jest to moment decydujący.

Popatrzmy przez chwilę na chrzest Janowy. Do brudnego Jordanu wchodzili ludzie, głośno wyznawali swoje grzechy, a Jan zanurzał ich w wodzie. Woda była znakiem obmycia i znakiem, że osoba usiłuje się uporać z tym co w jego życiu jest grzechem. Chrzest jest zatem dla ludzi słabych, bo wyznanie grzechów wymaga konfrontacji z tymi grzechami; ludzie przychodzili zderzyć się z własną słabością. Ale chrzest jest też dla tych co mają dość słabości, dość ciemności i chcą się z tym brudem uporać. Nad Jordan przychodziło mnóstwo ludzi, aby dać się obmyć Janowi.

Można zadać pytanie, dlaczego przyszedł tam Jezus, który był oczywiście bez grzechu. Wchodzi do brudnego Jordanu, ale można symbolicznie powiedzieć, że wchodzi do Jordanu brudnego również od grzechów wyznawanych przez ludzi, wchodzi w grzechy całej ludzkości i tym samym daje znać, że przyszedł nas uwolnić od grzechów raz na zawsze. Raz na zawsze. Chce powiedzieć, że grzech nie będzie miał już nad nami władzy. Jezus w wyznawanych grzechach słyszy ludzką słabość, sam jest bez grzechu, ale Jego misją jest uwolnić nas od grzechów. Raz na zawsze. Przyjęcie Chrztu nie oznacza, że grzech nam się już nie zdarzy, ale oznacza to, że grzech nie ma już władzy nad człowiekiem.

Gdy Jezus wchodzi w wodę Jordanu, wszystkie grzechy „oblepiają” Go. Grzechy brudzą czystego Jezusa. Jezus wchodzi w rzeczywistość grzechu, aby dać się pobrudzić. Jezus zabiera te grzechy ze sobą na krzyż. Oddaje życie za nasze grzechy.

Grzechy zostają pokonane przez mękę i śmierć Jezusa na krzyżu. To jest cały sens tego, że Jezus stał się człowiekiem. On przyszedł uwolnić nas od grzechu, wszystkim grzechom zadać śmierć.

Wspaniale nad Jordanem zachował się Jan. Z pokorą mówi o Jezusie, że nie jest godzien rozwiązać rzemyka u Jego sandałów. Przyznaje, że on może tylko oblać wodą człowieka, ale po nim przychodzi Ten, który Chrzci nas Duchem Świętym. To On pokona nasz grzech i już nie musimy grzeszyć. Nie musimy być niewolnikami swoich grzechów. Jesteśmy uzdolnieni do tego, aby nie grzeszyć i jesteśmy w stanie przez Ducha św. podejmować dobre decyzje. Mamy tę moc w sobie.

Ale jeżeli się potknę to wyjściem jest pójście do spowiedzi. Tragedią jest chodzenie w stanie grzechu ciężkiego, bo wtedy zadajesz kłam temu co dla ciebie zrobił Jezus. To tak jakbyś oblewał się wodą w chrzcie Janowym, a zapominasz o prawdziwym Chrzcie w Duchu św. To jest dramat twojej duszy.

Taki jest sens Chrztu w Duchu św. Jesteś nowym człowiekiem. Otrzymałeś dar do życia bez grzechu. Korzystaj z tego. Możesz też zapraszać Jezusa, aby Cię oczyszczał przez inne sakramenty. Jeśli jednak wraca do ciebie jakiś grzech, jakaś ciemność, z którą sobie nie radzisz, to idź z Jezusem nad Jordan, wyznaj Mu swoje grzechy i proś, aby Jego Duch Boży prowadził ciebie drogą świętości. Grzech nie ma już nad nami władzy. Ale pamiętaj, że możesz to wszystko uczynić tylko z Jezusem.

Na podstawie kazania Ks. Stanisława